Na otwarciu notowań WIG zyskał  0,36 proc., a WIG20 poszedł w górę o 0,47 proc. do 2387,95 pkt. W pierwszych godzinach handlu wyraźnie widać, że byki słabną. W południe WIG był już 0,08 proc. pod kreską, a WIG20 zyskiwał symbolicznie 0,04 proc. do 2377,79 pkt.

Informacją która może mieć znaczący wpływ na drugą część sesji będzie publikacja danych o produkcji przemysłowej za kwiecień w naszym kraju. Odczyt ten poznamy o godz. 14. Inwestorzy mają nadzieję, że po serii słabych danych makro, te dzisiejsze wreszcie będą względnie dobre. Eksperci oczekują, że produkcja przemysłowa w ujęciu rok do roku wzrosła o 2,8 proc. Gdyby odczyt okazał się gorszy, mógłby okazać się impulsem do wyprzedaży akcji na warszawskiej giełdzie. Z kolei dane lepsze od prognoz byłyby paliwem do dalszych wzrostów. Na te dotychczasowe należy bowiem patrzeć przez pryzmat niskich obrotów. Zresztą podobną sytuację obserwowaliśmy już wczoraj. Niska aktywność inwestorów może martwić. Być może gracze czekają na jutrzejsze

wystąpienie szefa Fed, który przedstawi raport na temat sytuacji w amerykańskiej gospodarce. Rynki zastanawiają się, czy usłyszymy argumenty przemawiające za dalszym kontynuowaniem luźnej polityki pieniężnej, czy też bardziej prawdopodobne jest stopniowe jej wygaszanie. To właśnie obawy o ziszczenie się tego ostatniego scenariusza stoją za wczorajszymi spadkami na Wall Street. Na finiszu sesji Dow Jones spadł o 0,12 proc., a Nasdaq i S&P500 obniżyły się o 0,07 proc. Z kolei na giełdach azjatyckich indeksy lekko poszły w górę. Japoński Nikkei 225 wzrósł o 0,1 proc.

Dzisiaj wśród największych spółek z WIG pozytywnie wyróżniają się dziś m.in. Eurocash, KGHM oraz PZU. Ich akcje zyskują ponad 1 proc. Na drugim biegunie są natomiast m.in. Boryszew, Orlen oraz Lotos.

Tymczasem okazało się, że wskaźnik dobrobytu, odzwierciedlający ekonomiczną kondycję polskiego społeczeństwa, wzrósł w maju o 0,8 pkt - podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). Podano, że był to pierwszy tak znaczący wzrost od ponad dwóch lat, czyli od lutego 2011 roku, kiedy to wskaźnik osiągnął swój ostatni lokalny szczyt.