W efekcie spread między rentownością 10-letnich obligacji a 3-miesięcznym WIBOR, który jeszcze pół roku temu był wyraźnie ujemny (-0,47 pkt proc. w listopadzie) wzrósł do najwyższego poziomu od stycznia 2012 r. Zwykle takie zachowanie rynku finansowego jest deklaracją wiary w nadejście ożywienia gospodarczego (które z czasem przyniesie wzrost inflacji). W minionej dekadzie analogiczne sygnały z września 2003, listopada 2005 oraz stycznia 2009 r. generalnie zapowiadały wzrost ogólnego poziomu cen akcji związany z ożywieniem gospodarczym. Prawdę mówiąc w tych trzech przypadkach w niecałe dwa lata później WIG był średnio o prawie 80 proc. wyżej (+64,4 proc., +84,7 proc. oraz +87,8 proc.), choć oczywiście nie odnosiłbym tej ubogiej statystyki do obecnej sytuacji zbyt dosłownie.
Ostatnie zachowanie krajowego rynku obligacji sugeruje, że wcześniejsza hipoteza o końcu cyklicznej hossy na tym rynku jest cały czas warta rozważania. Do środy rentowność krajowych 10-latek wzrosła od dołka o ponad pół punktu procentowego (a w czwartek dalej rosła). Z tak znacznym wzrostem rentowności mieliśmy ostatnio do czynienia w listopadzie 2010 r. w trakcie poprzedniej – bardzo łagodnej – cyklicznej bessy na krajowym rynku obligacji, która rozpoczęła się w sierpniu 2010 r. Warto zapamiętać, że w poprzednim cyklu szczyt hossy na rynku akcji wypadł już 8 miesięcy po szczycie hossy na rynku obligacji (choć średnio przesunięcie w fazie pomiędzy tymi rynkami wynosi raczej około 11 miesięcy). Jeśli rzeczywiście w maju zakończyła się ostatnia obligacyjna hossa, to powtórzenie się schematu z ostatniego cyklu dałoby szczyt hossy na rynku akcji już w styczniu przyszłego roku. Oczywiście styczeń jako moment końca hossy jest raczej mało prawdopodobny, bo na GPW hossy kończą się zwykle pomiędzy lutym a kwietniem (kwiecień 1991, marzec 1993, luty 1997, marzec 2000, kwiecień 2004 r.).
Na razie WIG oscyluje około 5 proc. poniżej szczytu z 2011 r., a ogólna sytuacja rynku wydaje się być kopią tej z czerwca 2003 r. Wtedy również w momencie rozpoczęcia cyklicznego odwrotu inwestorów z rynku obligacji WIG znajdował się około 5 proc. poniżej szczytu z poprzedniego roku. Wtedy wybicie w górę z tej „dołkowej" formacji nastąpiło 4 lipca i rynek do początku września już nie obejrzał się za siebie. W lutym 2004 r. WIG napędzany kapitałami przenoszonymi z rynku obligacji skarbowych osiągnął cel wyznaczony przez rozmiary wcześniejszej konsolidacji z lat 2001–2003 i ustanowił nowy historyczny rekord. Właściwie nie bardzo widać powodów, by ten scenariusz nie powtórzył się dokładnie dekadę później. Oczywiście warunkiem przebicia szczytu z 2011 r. będzie szybkie zakończenie obecnych spadków na giełdach zagranicznych (Japonia, Turcja), ale wydaje się, że jest to jak najbardziej realne.