Warszawskie indeksy cały dzień spisywały się znacznie gorzej niż ich odpowiedniki zarówno na większości giełd Europy Zachodniej, jak i w naszym regionie. Popołudniu obejmujący największe spółki WIG20 znalazł się nawet pod kreską, by ostatecznie skończyć dzień zwyżką o 0,49 proc. Szeroki WIG zyskał 0,57 proc. Dodatkowy popyt pojawił się na fiksingu, bo pod koniec notowań ciągłych zwyżki były o połowę mniejsze.
Odbicie indeksów zapewniła dziś właściwie jedna spółka – KGHM. Notowania miedziowego koncernu rosły w ciągu dnia nawet o 3,8 proc., do 167,5 zł, przy drugich na rynku obrotach (wyższe były tylko na PKO BP), w dużej mierze dzięki rekomendacji analityków Deutsche Banku, którzy podnieśli cenę docelową do 210 zł. To pierwsza wycena powyżej 200 zł dla akcji Polskiej Miedzi. Na finiszu kurs KGHM wzrósł o 3,7 proc.
Wśród firm z WIG20 tylko notowania BRE Banku wzrosły w podobnym stopniu, o 3,5 proc., a to dzięki zleceniom z ostatniej fazy notowań. Zwyżkę o ponad 1 proc. zaliczyło jeszcze tylko PZU, a w przypadku połowy walorów z WIG20 zanotowano spadek lub stabilizację kursów.
Tymczasem na parkietach zachodnioeuropejskich indeksy rosły dziś znacznie żwawiej, odrabiając większość, a w niektórych wypadkach całość wczorajszych strat. Miało to związek ze złagodzeniem obaw dotyczących Portugalii i pozostałych krajów peryferyjnych strefy euro, jakie nastąpiło po zadeklarowaniu przez Japonię gotowości do zakupu europejskich obligacji.
W efekcie na giełdzie w Londynie główny indeks FTSE-100 pod koniec sesji szedł w górę o 1,1 proc., a we Paryżu tamtejszy CAC-40 o 1,6 proc. Na parkiecie w Lizbonie, gdzie spadek wczoraj wyniósł 1,6 proc., dziś notowania zwyżkowały o 2,2 proc.