A jak to wpłynęło na rynek akcji? Na pewno korzystnie na giełdy w Madrycie i Lizbonie – niepodzielnie rządziły tam wczoraj byki, a indeksy chwilami rosły po ponad 2,5 proc. Na wyraźniejszym plusie były ponadto parkiety w Mediolanie i Atenach, jak również giełda w Paryżu.
Giełdy europejskie nie zachowywały się jednak jednorodnie i w przypadku dwóch głównych – Frankfurtu i Londynu – dało się zauważyć przewagę sprzedających. Ich główne indeksy znajdowały się na minusie przez większość dnia, a na jego koniec Frankfurt pozostał bez zmian, a Londyn tracił 0,5 proc. Podobny przebieg miały też notowania ogólnoeuropejskiego indeksu Stoxx Europe 600, który spadał na finiszu sesji nawet o 0,6 proc. Trochę trudno wytłumaczyć akurat taką postawę inwestorów, skoro w środę, po udanej akcji długu portugalskiego, duży popyt na akcje był powszechny. Gracze mogli jednak uznać, że poprawa sytuacji w eurolandzie została zdyskontowana, gdy Stoxx 600 oraz giełdy w Paryżu i Londynie sięgnęły w środę po nowe rekordy hossy. Ponadto mogli się poczuć rozczarowani znanym wczoraj od rana raportem Banku Światowego o globalnej gospodarce. Poderwać indeksy mogły jeszcze po południu dane zza oceanu. Te jednak również okazały się lekko rozczarowujące – szczególnie dotyczące wniosków o zasiłki dla bezrobotnych, których znowu przybyło. W rezultacie notowania w USA też rozpoczęła się dość słabo. S&P 500 i Dow Jones spadały ze środowych szczytów hossy po około 0,1–0,2 proc. i tak też zakończyły sesje.
Udane rozstrzygnięcia w europejskich przetargach obligacji zaszkodziły wczoraj notowaniom złota, które tradycyjnie traci, kiedy nikną powody do kupowania go w celu uchronienia się przed nadchodzącym kryzysem. Spadek był jednak niewielki – wynosił 0,1 proc., a za uncję płacono w Nowym Jorku po 1384 USD. To o 48 USD mniej od rekordu z 7 grudnia.Z kolei notowania miedzi spadły po raz pierwszy od trzech dni z powodu słabszych prognoz dla Chin opublikowanych przez Bank Światowy. Spodziewa się on, że wzrost PKB?osłabi się tam w tym roku do 8,7 proc. z 10 proc. w 2010 r. Na rynku w Londynie miedź taniała o 0,8 proc. i kosztowała 9615 USD za tonę.
Dobrą passę kontynuuje natomiast ropa naftowa. Jej akurat spadek obaw o kryzys w eurolandzie pomaga, bo zwiastuje lepszą sytuację w europejskiej gospodarce i większy popyt na paliwa. W efekcie w?Nowym Jorku za ropę płacono wczoraj już 92,2 USD za baryłkę, o 0,4 proc. więcej niż w środę, kiedy ceny osiągnęły poziom najwyższy od jesieni 2008 r.Najdroższe od lata 2008 r. były wczoraj na giełdach w USA soja i kukurydza.