Czwartkowa, bardzo nerwowa sesja na giełdach światowych, przede wszystkim na giełdach towarowych, spowodowała, że do głosu zaczęli dochodzić pesymiści wieszczący, że rynki kapitałowe czeka poważna korekta, która może się nawet przerodzić w długotrwałą bessę. Nienajlepsze nastroje sprawiły, że inwestorzy z dużym niepokojem podchodzili do piątkowych notowań. Powszechnie oczekiwano, że sesja będzie fatalna. Tak się jednak nie stało.
Początek notowań pokazał, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Pozytywny wpływ na rynki miały przede wszystkim publikowane w samo południe dane o niemieckiej produkcji przemysłowej w marcu. Wzrosła o 0,7 proc. w porównaniu z lutym. Prognozy mówiły o 0,5-proc. wzroście.
Dane okazały się sporą niespodzianką, bo publikowane w czwartek informacje o zamówieniach w przemyśle (skurczyły się o 4 proc.) sygnalizowały, że potencjał wzrostowy niemieckiej gospodarki zdaje się wyczerpywać.
W reakcji na te doniesienia poruszające się wcześniej w trendach bocznych giełdy europejskie lekko zyskały na wartości. Najlepiej na półmetku radzi sobie, co nie powinno być zaskoczeniem, parkiet we Frankfurcie, który rośnie prawie 0,6 proc. Sporo mniej, bo 0,25 proc. zyskuje giełda w Paryżu. Parkiet w Londynie traci jednak 0,55 proc. Najgorzej radzi sobie dzisiaj giełda hiszpańska, która zniżkuje ponad 0,9 proc.
W Warszawie notowania przebiegają w spokojnej atmosferze. WIG jest na wysokości 49231 pkt. co oznacza 0,07-proc. przecenę. WIG20 zyskuje jednak 0,12 proc. do 2826 pkt. Gorzej radzą sobie małe i średnie spółki gdzie średniej spadki przekraczają 0,4 proc. Obroty zbliżają się już do 700 mln zł. Są zatem sporo większe niż dzień wcześniej.