I nie chodzi o skalę piątkowej zniżki, która nie była jeszcze na naszej giełdzie wystarczająca, by mówić o końcu wzrostu, ale o podkopanie przesłanek, jakie się do niego przyczyniły. Chodziło o przekonanie, że światowe gospodarki nie poddadzą się już mocniej spowolnieniu koniunktury.
Miało w tym pomagać osłabienie presji inflacyjnej przekładające się na łagodniejszy ton banków centralnych. Równocześnie silna miała pozostawać konsumpcja, neutralizując negatywny wpływ na gospodarki osłabienia rozwoju w przemyśle. Tymczasem władze monetarne nadal prezentują ostrzejsze nastawienie, czego dowodami były podwyżki stóp procentowych w strefie euro, Chinach oraz Szwecji, a słaby raport z amerykańskiego rynku pracy pokazał, że utrzymanie się pozytywnych tendencji w zakresie konsumpcji może być trudne. Wymowne jest, że jedynym sektorem na świecie, którego siła relatywna względem globalnego rynku akcji biła ostatnio wcześniejsze szczyty, były dobra konsumpcyjne wrażliwe na wahania koniunktury. To najlepiej pokazuje, jak duże nadzieje inwestorzy pokładali w dalszej poprawie konsumpcji.
Sytuacja posiadaczy akcji jest specyficzna, bo rynki mocno się odbijając, stworzyły nadzieje na powielenie scenariusza z minionego roku, kiedy to podobny jak teraz zestaw czynników (schłodzenie wskaźników wyprzedzających koniunktury oraz zaostrzenie się kryzysu finansów publicznych w strefie euro) przyniósł jedynie kilka słabszych tygodni na giełdach. Ci, którzy pozbyli się w ich trakcie akcji, potem żałowali, bo musieli najczęściej odkupywać po wyższych cenach. Teraz większość nie chciała popełnić tego błędu. Czy dobrze na tym wyjdą, wciąż jeszcze nie wiadomo.
Zdecyduje o tym zapewne rozpoczynający się w najbliższych dniach sezon publikacji wyników amerykańskich spółek za II kwartał. Jeśli przyniesie rozczarowujące wiadomości, zwłaszcza jeśli chodzi?o przewidywania firm na drugą połowę tego roku, obawy o przyszłe zatrudnienie i tym samym konsumpcję staną się jeszcze bardziej uzasadnione. Słabsze wiadomości gospodarcze na razie robią wrażenie na analitykach. Pierwszy raz od 40 miesięcy obniżył się przewidywany zysk na akcję dla spółek z indeksu S&P 500. Regres jest symboliczny, ale rok temu z czymś takim do czynienia nie mieliśmy. To pokazuje, że konsekwencje obecnych wydarzeń związanych z cyklicznym spowolnieniem i kryzysem finansów publicznych są poważniejsze.