Poniedziałkowa sesja w Warszawie miała nieco dziwny przebieg. Po słabym (zgodnie z oczekiwaniami) początku jeszcze przed południem indeksy ruszyły mocno w górę. Podobnie zachowywały się też inne parkiety na naszym kontynencie.
Graczom w kupowaniu akcji nie przeszkodziły nawet fatalne informacje, że produkcja przemysłowa w Niemczech we wrześniu spadła o 2,7 proc. w porównaniu z sierpniem. Analitycy liczyli, że produkcja zmniejszy się, ale tylko o 0,9 proc. Podobnie rynki spokojnie podeszły do wiadomości o możliwej dymisji włoskiego rządu Silvio Berlusconiego (po południu plotki zostały zdementowane), mimo że na podobne pogłoski z Grecji reagowały gwałtowną wyprzedażą.
W porze obiadu na prawie wszystkich parkietach europejskich dominował kolor zielony. Inwestorzy kupowali jednak akcje bez większego przekonania. Świadczyły o tym niewielkie obroty. Na półmetku w Warszawie ledwo sięgały 300 mln zł czyli były mniej więcej o połowę niższe niż w innych dniach.
Po południu i tak słaby popyt jeszcze bardziej osłabł. Na Zachodzie indeksy wróciły pod kreskę i do końca dnia pozostały w strefie ujemnej tym bardziej, że notowania w Nowym Jorku również zaczęły się od spadków. O godz. 17.30 niemiecki DAX spadał 0,5 proc., francuski CAC 40 0,7 proc. a brytyjski FTSE 250 0,8 proc.
Na tym tle warszawska giełda wyróżniała się zadziwiającą siłą. Indeksom udało się nie tylko obronić południowe zwyżki ale jeszcze, po godz. 15, wspiąć na nowe, znacznie wyższe poziomy. W szczytowym momencie wzrostów WIG 20 znalazł się na wysokości 2407 pkt. co oznaczało zamianę o 1,9 proc. w porównaniu z piątkiem. Największy wkład we wzrost tego indeksu i całego rynku miała Telekomunikacja Polska, która drożała o 3 proc. Dzielnie sekundowali jej PKO BP i PGNiG. W górę, choć nieco mniej niż indeks największych firm, wędrował też WIG. Osiągnął wysokość 41443 pkt. co oznaczało 1,3 proc. zmianę. Na tym tle fatalnie jednak prezentowały się indeksy mniejszych i średnich spółek, których dzienne maksima były niewiele powyżej piątkowych zamknięć. Optymizm inwestorów co do dalszego zachowania się giełdy widać było też w notowania kontraktów terminowych na WIG 20, które wspięły się aż na wysokość 2421 pkt. czyli były wyceniane ze sporą premią niż instrument bazowy.