Choć jednocześnie część inwestorów ma nadzieję na uspokojenie sytuacji i zwyżki indeksów w grudniu, choćby wskutek ograniczania aktywności najbardziej agresywnych spekulantów. Nawet w najgorszych czasach zdarzają się okresy wzrostu indeksów. Tak było m.in. w 2008 roku. I nie można tego wykluczyć także w grudniu tego roku. Problem polega na tym, że przy tak niestabilnej sytuacji gospodarczej i politycznej należy w każdej chwili liczyć się z tym, że dojdzie do kolejnego przesilenia. Prognozy znaczących zwyżek akcji w perspektywie nawet jednego miesiąca milcząco zakładają choćby przejściowe uspokojenie się sytuacji w Europie i brak danych recesyjnych.
Niestety, skala niestabilności na świecie utrzymuje się na wysokim poziomie. Z punktu widzenia polskiego rynku doszedł kolejny poważny czynnik, jakim są problemy Węgier. Region Europy Środkowej już jest postrzegany jako bardziej ryzykowny na tle rynków rozwijających się ze względu na zależność od strefy euro. Zaostrzenie problemów Węgier padłoby na podatny grunt, wyostrzając reakcję inwestorów. W przypadku Polski należałoby się realnie liczyć z efektem domina, tj. wyprzedażą polskich aktywów. Sytuację pogarsza fakt, że Węgry, tak jak Polska, nie należą do strefy euro. Ze sporym prawdopodobieństwem może się okazać, że chęć niesienia pomocy Węgrom, jako krajowi spoza strefy euro, jest dużo niższa niż to ma miejsce w przypadku np. Grecji czy Portugalii. To unaoczniłoby inwestorom, że ryzyko krajów Unii spoza eurolandu jest większe niż tych z tej strefy. Teoretycznie nie powinno to być czymś zaskakującym, jednakże ostatnie czasy pokazują, że dużo inwestorów silnie reaguje na fakty, które właśnie się zmaterializowały i potwierdziły daną sytuację, nawet jeśli teoretycznie powinno to być już wszystkim wiadome.
W strefie euro kolejne pomysły na uspokojenie kryzysu jak euroobligacje czy nieograniczony skup obligacji przez EBC napotykają opór Niemiec. I niestety, jeśli te pomysły nie zostaną zmodyfikowane, należy się liczyć z dalszymi sporami politycznymi. W obecnej formie pomysły takie jak np. nieograniczony skup obligacji, mogą skończyć się obciążeniem finansowym silnych państw, jak Niemcy, Holandia, i jednocześnie zmniejszeniem bodźców do reform dla państw słabych, jak Włochy. Na dodatek, jeśli ustałyby bodźce do szybkich reform, to mogłoby się okazać, że najdalej za rok, dwa lata problem by powrócił, z tym, że obecnie silne państwa byłyby już wyraźnie słabsze. Stąd należy się liczyć z ostrymi sporami dotyczącymi zwiększenia stabilności oraz reform w słabych krajach. A to oznacza dla inwestorów sporo emocji, nawet jeśli sytuacja będzie się rozwijać w dobrym kierunku.