Z drugiej jednak strony ścieżka stopy referencyjnej RPP wykazuje najwyższy współczynnik korelacji z dynamiką roczną CPI przy czteromiesięcznym opóźnieniu RPP w stosunku do CPI. Innymi słowy wydaje się, że RPP zawsze była spóźniona w stosunku do dynamiki cen w gospodarce i nic w tym zakresie się nie zmieniło. Ponieważ ścieżka dynamiki CPI opóźniona jest w fazie w stosunku ścieżki dynamiki PKB o średnio około 10 miesięcy, to otrzymujemy wynoszące średnio 14 miesięcy opóźnienie cyklu polityki pieniężnej w naszym kraju wobec cyklu oscylacji wzrostu gospodarczego. W efekcie wydaje się, że decyzje RPP raczej wzmacniają skalę cyklicznych wahań wzrostu gospodarczego – RPP
podnosi stopy podczas spowolnienia, a obniża podczas ożywienia – niż je łagodzić. Podobny brak wyczucia zdaje się wykazywać EBC, również obciążony jedynie zadaniem kontroli poziomu cen w gospodarce. Idealne przykłady to podwyżka stóp procentowych z lipca 2008, po której – gdy zawaliło się pół świata – już trzy miesiące później nadeszła pierwsza z serii obniżka stóp, czy też podwyżka stóp z lipca 2011, po której – gdy ponownie na rynkach doszło do poważnego tąpnięcia – zmiana kierunku polityki pieniężnej przyszła już po czterech miesiącach. Z tego punktu widzenia „wrażliwa społecznie", bo obciążona podwójnym mandatem dbania nie tylko o poziom cen, ale również o stopę bezrobocia, amerykańska Rezerwa Federalna zdaje się zachowywać nieco bardziej przewidywalnie.
Ostatnie w poprzednich cyklach podwyżki stóp RPP wypadły w sierpniu 2000, sierpniu 2004 i czerwcu 2008 r. Jeśli w tym cyklu ostatnia podwyżka wypadnie latem 2012, to można będzie dojść do wniosku, że RPP
została wychwycona na orbitę czteroletniego „cyklu prezydenckiego" indukowanego w globalnej gospodarce przez determinowane przez amerykański cykl polityczny działania Fedu. Projekcja utworzona na podstawie zachowania WIG20 po trzech poprzednich ostatnich w danym cyklu podwyżkach stóp sugeruje w okresie następnych ośmiu miesięcy sięgający 22 proc. potencjał spadkowy. Na krótszą metę fakt, że nastroje w sondażu AAII w USA są najniższe od końca września, a polskie indeksy bronią kwietniowych dołków, zapowiada nieco trwalsze od poprzednich odbicie cen akcji w górę.