Narastanie obaw o kondycję tamtejszego sektora bankowego, którego potrzeby kapitałowe mogą sięgnąć ok. 100 mld EUR, oraz coraz większe zniecierpliwienie rynków obserwujących nie najszczęśliwsze i mało zdecydowane posunięcia Madrytu w rozwiązaniu tego problemu popchnęły rentowność hiszpańskich dziesięciolatek do poziomu 6,67 proc. – najwyższego od listopada ubiegłego roku. Wraz ze spadkiem cen obligacji hiszpańskich nurkowały również indeksy rynków akcji.
Obserwując działania hiszpańskiego rządu, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że problem banków może mieć jeszcze poważniejszy niż znany nam wymiar, co władze skrzętnie starają się, przynajmniej na razie, przemilczeć. Dziwi np. fakt, że w kwestii dokapitalizowania Bankii nie próbowano szukać rozwiązań na poziomie europejskim i, jak twierdzi ECB, rząd Hiszpanii nie konsultował z nim swoich planów ani nie zwrócił się do niego w tej kwestii o pomoc.
Pogarszająca się atmosfera wokół Hiszpanii i jej sektora bankowego daje oczywiście nadzieję na wznowienie interwencyjnego skupu obligacji w ramach programu SMP, co, przynajmniej przejściowo, mogłoby uspokoić nastroje. Dodatkowo Komisja Europejska zasugerowała wczoraj bezpośrednie wykorzystanie EMS w procesie rekapitalizacji banków europejskich zamiast użycia mechanizmów pośrednich, co mogłoby okazać się zbawienne m.in. dla hiszpańskiego sektora bankowego. Tego typu rozwiązania mogą jednak napotkać opór Niemiec, Holandii i Finlandii, na których barkach spoczywa najwięcej obciążeń związanych z ratowaniem państw peryferyjnych strefy euro.
Problemy Hiszpanii uderzają również bezpośrednio w inne kraje strefy euro, co widać było podczas wczorajszej aukcji włoskich obligacji. Uplasowano na niej papiery za 5,73 mld EUR przy docelowej wartości aukcji na poziomie 6,25 mld EUR. Rentowność sprzedawanych 10-latek sięgnęła 6,03 proc. w porównaniu z 5,84 proc. osiągniętych na poprzedniej aukcji 27 kwietnia. Po raz kolejny mamy więc potwierdzenie silnej korelacji rynków długu państw peryferyjnych strefy euro i dowód, że efekt domina, którego rynki tak bardzo się boją, może być bardzo trudny do opanowania. Na fali wyprzedaży obligacji państw Południa skorzystali natomiast po raz kolejny Niemcy. Rentowność 10-letnich bundów spadła do historycznie najniższego poziomu 1,29 proc.