Na warszawskiej giełdzie wciąż dominuje pesymizm. Już początek dnia wskazywał, że sesja może zostać zdominowana przez sprzedających. Na starcie wskaźnik 20 największych firm naszego parkietu stracił 0,5 proc. co było m.in. pokłosiem nie najlepszego dnia na rynkach azjatyckich. Kolejne godziny handlu nie poprawiły obrazu naszego rynku. Chętnych do kupna akcji, szczególnie największych firm, wciąż jest niewielu. Obecnie (godz. 14) indeks WIG20 traci blisko 1 proc. Minimum dnia zostało wyznaczone na poziomie 2213 pkt. Inwestorzy zamiast atakować kolejną psychologiczną barierę 2300 pkt coraz mocniej zastanawiają się, czy nie przełamana zostanie granica 2100 pkt. Nieco lepiej wygląda sytuacja na pozostałych polskich indeksach. mWIG40 traci niecałe 0,5 proc. Z kolei indeks grupujący małe spółki traci niecałe 0,2 proc.
Spośród największych firm naszego parkietu, jedynie akcje dwóch z nich zyskują dziś na wartości. O 0,8 proc. drożeją papiery Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Symboliczny 0,1 proc. wzrost notuje także Bank Handlowy. Największe straty ponoszą zaś udziałowcy Telekomunikacji Polskiej, które walory tracą 2,3 proc.
Warszawska giełda mimo spadku całkiem nieźle prezentuje się na tle innych europejskich rynków. Niemiecki DAX traci 1,8 proc. Francuski CAC40 jest blisko 2 proc. pod kreską. Największa przecena jest w Atenach. Indeks tamtejszej giełdy traci 4,3 proc. Powodów do zadowolenie nie mają także inwestorzy w Hiszpanii. Ibex35 traci 2,6 proc.
Co jest powodem przeceny? Oczywiście doniesienia ze strefy euro. Minister finansów Hiszpanii Luis de Guindos poprosił szefa eurogrupy Jean-Claude'a Junckera o pomoc dla zadłużonych banków w jego kraju.
Doniesienia z Hiszpanii obijają się także na notowaniach złotego. Obecnie za dolara amerykańskiego trzeba płacić 3,41 zł o 0,5 proc. więcej niż w piątek. Z kolei euro tanieje o 0,1 proc. i trzeba za nie zapłacić 4,26 zł.