Pierwsza w tym tygodniu sesja na warszawskim parkiecie rozpoczęła się na czerwono. WIG20 wystartował na poziomie 2140,94 pkt, o blisko 1,5 proc. poniżej piątkowego zamknięcia. WIG spadał natomiast o 1,1 proc., do 39702,1 pkt. Z upływem czasu przecena się pogłębia. Po ubiegłotygodniowych próbach ruchu w górę jak na razie nie widać zatem śladu. Wszystko za sprawą niepokojących informacji z Eurolandu. Na horyzoncie brakuje czynnika, który mógłby wspomóc warszawską giełdę w odbiciu.

Niezwykle ubogi jest bowiem poniedziałkowy kalendarz danych makroekonomicznych. Intensywnego handlu nie wróży też obserwowana już od kilku tygodni niska aktywność inwestorów. Wpływ na przebieg notowań na naszym rynku ponownie mogą mieć zatem informacje z zagranicy. W piątek były to doniesienia, że pomoc dla Grecji zostanie zablokowana w niemieckim parlamencie, jeśli Grecy będą chcieli renegocjować dotychczasowe ustalenia. Przecenę spotęgowały doniesienia z Hiszpanii – region Walencji poinformował, że będzie ubiegał się o pomoc rządu, gdyż istnieje ryzyko niedotrzymania zobowiązań finansowych. Czas pokaże, o czym rynki dowiedzą się dzisiaj. Brak jakiegokolwiek pozytywnego sygnału może doprowadzić do pogłębienia porannych spadków. Na minusie dzień rozpoczęły bowiem również inne europejskie parkiety.

Na rynku walutowym tydzień rozpoczął się od osłabienia złotego wobec kluczowych walut. Za dolara rano trzeba było zapłacić 3,4493 zł, o 0,8 proc. więcej niż na zamknięciu poprzedniej sesji. Euro kosztowało 4,1738 zł (wzrost o 0,3 proc.), a frank szwajcarski 3,4764 zł (w górę o 0,3 proc.).