Indeks WIG20 rozpoczął dzień od zwyżki o 0,15 proc., ale szybko ten mały plus zniknął. Uczestnicy rynku nie zapomnieli przebiegu wczorajszej sesji. Na starcie większość spółek nie wykazywała znaczących zmian cen. Po chwilowym osłabieniu przyszedł czas na rozpoczęcie mozolnej wspinaczki.

Do południa udało się bykom powrócić do poziomu porannego szczytu. W trakcie południowych wahań doszło do pierwszej próby wyniesienia indeksu WIG20 ponad poranne maksimum. Udało się połowicznie. Indeks zaliczył nowe maksimum sesji, ale szybko się cofnął. Na kolejną próbę trzeba było poczekać ponad godzinę. Tym razem było ona skuteczna. Co ważne, wzrost cen po wyjściu WIG20 na nowe szczyty sesji nie przybrał na dynamice. Zwyżka była powolna, a zakupy nieufne. Takie podejście wydaje się być uzasadnione. To są przecież zmiany, jakie mają miejsce po dniu silnej przeceny. Nie ma mowy o tym, by dziś rynek odrobił wczorajszą stratę. Większość musi sobie zdawać sprawę z tego, że ruch wzrostowy ma charakter korekty, a zatem w każdej chwili może dojść do ponowienia ruchu z poniedziałku.

Przed południem pojawiły się mało optymistyczne dane o aktywności europejskiego przemysłu. Wskaźnik PMI dla tego sektora okazał się być niższy od oczekiwań. Nieznacznie lepszy od oczekiwań był wskaźnik liczony dla sektora usług. Rynki są także nadal pod presją wysokich rentowności obligacji w Europie. To jeszcze nie są warunki do większego wzrostu. Widać to także po wielkości obrotu. W południe było to tylko 200 mln złotych, a ok. godziny 15:00 nieco ponad 300 mln złotych. To potwierdza przypuszczenie, że ruch wzrostowy jest korektą i po jej zakończeniu ceny ponownie będą spadać.