Tym bardziej że cała strefa euro znalazła się w niewielkiej recesji, a jej produkcja przemysłowa po raz siódmy z rzędu odnotowała ujemną dynamikę roczną. Jeszcze miesiąc temu również roczna zmiana indeksów giełd w Paryżu i we Frankfurcie osiągała ujemne wartości, potwierdzając korelację realnej gospodarki z jej oceną dokonywaną na rynkach akcji. Początek sierpnia i giełdowe zwyżki diametralnie zmieniły obraz. Nagle ze względu na niską bazę sprzed roku, roczna strata zamieniła się w sowity zysk rzędu 10–20 proc. Ten rozdźwięk pomiędzy fundamentami, które nie nastrajają optymistycznie, a siłą pokazywaną przez rynki akcji na całym świecie, widać też na wskaźnikach zmienności i sentymentu. Z jednej strony indeks zmienności VIX spadł do poziomów widzianych ostatnio w latach prawdziwej hossy 2004–2007, z drugiej – udział byków wśród inwestorów jest daleki od rekordowych poziomów.

W rezultacie mamy kompletne rozdwojenie jaźni wśród inwestorów, którzy w coraz większym procencie określają nastawienie do akcji jako neutralne, co po prostu oznacza, że nie mają pojęcia, co robić. I wcale się im nie dziwię.

Historia pokazuje jednak, że ten schizofreniczny stan nie może trwać długo. W drugiej połowie sierpnia rynek powinien jasno pokazać, czy zgodnie z przećwiczonym w ostatnim roku scenariuszem dotknięcie 42 000 pkt przez WIG rozpocznie kilkutygodniową korektę, co uważam za najbardziej prawdopodobne, czy też zgotuje niedowiarkom niespodziankę. Byłoby nią dynamiczne wybicie się indeksów ponad szczyty z wiosny. W takim wariancie celem dla naszego parkietu byłoby dotarcie do poziomów, z których przebiliśmy się w dół podczas ubiegłorocznego krachu, czyli 47 000 pkt. Z podobnym wykonaniem przez rynki nieoczekiwanego ruchu mieliśmy do czynienia latem 2009 r., kiedy mało kto wierzył w kontynuację zwyżek, a światowa gospodarka znajdowała się w recesji. Oprócz samej siły pokazywanej ostatnio przez rynki akcji, jest jeszcze jeden argument, który mógłby wesprzeć wizję dalszych zwyżek na rynkach akcji. To zachowanie się cen metali szlachetnych, które od dwóch miesięcy nie uczestniczą w zwyżkach, ale wyglądają tak jakby bardzo chciały, tylko czekają na odpowiedni sygnał ze strony rynków akcji.