Marazm - to chyba najdelikatniejsze słowo opisujące to co dzieje się dziś na warszawskiej giełdzie. Rozpiętość wahań na WIG20 wynosi zaledwie 12 pkt. Obroty mimo, że za nami już połowa sesji nie przekroczyły nawet 200 mln zł. Wskaźnik 20 największych spółek rozpoczął notowania od poziomu 2264 pkt czyli zaledwie 1 pkt poniżej wczorajszego zamknięcia. Obecnie (godz. 14) znajduje się na poziomie 2260 pkt co oznacza spadek o 0,2 proc. Pod kreską są również pozostałe polskie wskaźniki. mWIG40 traci 0,5 proc. zaś sWIG80 jest 0,8 proc. pod kreską.
Wśród największych spółek najmocniejszy wzrost notuje dziś BRE Bank. Akcje instytucji zyskują dziś 1,3 proc. Na drugim biegunie znajdują się walory ukraińskiej spółki Kernel. Przeceniane są o 1,4 proc.
Mała aktywność inwestorów nie jest wielkim zaskoczeniem. Od dłuższego czasu indeksy warszawskiego parkietu trwają w męczącym dla wszystkich trendzie bocznym, a inwestorzy stronią od akcji co najlepiej pokazują opublikowane dziś dane GPW o aktywności inwestorów w sierpniu. Większemu zainteresowaniu rynkiem nie służy także kalendarz makroekonomiczny. Na dziś co prawda przewidziane są odczyty m.in. z amerykańskiej gospodarki, jednak ciężko oczekiwać, że wniosą one coś nowego. Tym bardziej, że jak pokazuje historia dane makro już dawno przestały być ulubieńcem spekulantów. Teraz w centrum uwagi są przede wszystkim banki centralne. Jutro RPP podejmie decyzję w sprawie dalszego kształtu polityki monetarnej w Polsce. To może mieć wpływ (choć pewnie także ograniczony) jedynie na warszawską giełdę. Ważniejsze będzie to co zrobi EBC oraz jego szef Mario Draghi. O dalszych ruchach Europejskiego Banku Centralnego dowiemy się jednak dopiero w czwartek. Do tej pory skazani raczej jesteśmy na scenariusz, który realizujemy na GPW od dłuższego czasu.
Warszawska giełda nie jest jednak osamotniona w letargu. Podobnie jest na innych europejskich rynkach. Niemiecki DAX traci dziś 0,5 proc. Francuski CAC40 jest 0,6 proc. pod kreską. Najlepiej radzi sobie na razie giełda w Atenach. Indeks tamtejszego rynku jest 1,2 proc. na plusie. Część inwestorów wierzy, że impuls do bardziej zdecydowanych działań może dziś przyjść ze Stanów Zjednoczonych. Po dniu przerwy do handlu wracają gracze na Wall Street. Na razie jednak kontrakty na tamtejsze indeksy są około 0,3 proc. pod kreską.
Na rynku walutowym od początku dnia obserwujemy nieznaczne osłabienie złotego. Za dolara trzeba płacić 3,33 zł o 0,3 proc. więcej niż wczoraj. Euro drożeje o 0,2 proc. do 4,19 zł.