Wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie przebiegła w bardzo spokojne a wręcz sennej atmosferze. Wskaźnik 20 największych firm naszego parkietu rozpoczął dzień od symbolicznego spadku. Jak się później okazało kolejne godziny handlu nie przyniosły przełomu. WIG20 niemal przez cały dzień znajdował się pod kreską by ostatecznie zakończyć dzień na poziomie 2248 pkt. Oznacza to spadek o 0,73 proc. Rozpiętość wahań WIG20 sięgnęła 21 pkt co najlepiej obrazuje, że inwestorzy przez cały dzień nie mieli pomysłu na handel. Spadki nie ominęły również średnich i małych spółek. mWIG40 stracił 0,4 proc. zaś sWIG80 zniżkował o 0,64 proc. Niską aktywność inwestorów potwierdza wielkość obrotów rynkowych. Wczoraj wyniosły one zaledwie 446 mln zł.
Wczoraj atmosferę na giełdach popsuły nieco dane z gospodarki amerykańskiej. Słabszy końcowy wynik indeksu ISM dla przemysłu w USA sprawił, że amerykańskie indeksy znalazły się pod kreską co znalazło również odbicie na GPW. Nie zmienia to jednak faktu, że inwestorzy żyją już czwartkowym wystąpieniem szefa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego. Gracze liczą, że znowu wprawi rynki w euforię zapowiadając konkretne działania mające na celu wsparcie europejskich gospodarek. Nie należy zapominać, że w środę swoje pięć minut będzie miała także Rada Polityki Pieniężnej. Decyzje RPP mogą mieć wpływ jedynie na krajowy rynek akcji.
Mimo spadków we wtorek na GPW można było zarobić również na największych spółkach. Akcje BRE Banku podrożały o 1 proc. Z kolei akcje Synthosu podrożały o 0,7 proc. Na drugim biegunie znalazły się walory ukraińskiej spółki Kernel, które zostały przecenione o 3,6 proc.
Wtorkowe spadki to nie tylko domena GPW. Również na innych europejskich rynkach inwestorzy nie zwiększali swojego zaangażowania w akcje. Niemiecki DAX na kilka chwil przed zamknięciem notowań tracił około 1 proc. Z kolei francuski CAC40 notował 1,5 – proc. stratę.
Słabsze dane z amerykańskiej gospodarki znalazły swoje odbicie również na rynku walutowym. Złoty po południu tracił wobec dolara 0,6 proc. Za amerykańską walutę trzeba było zapłacić 3,34 zł. Euro było wyceniane na 4,19 zł o 0,2 proc. więcej niż w poniedziałek.