Tymczasem w weekend włoski premier Mario Monti nieoczekiwanie ogłosił, że poda się do dymisji zaraz po uchwaleniu budżetu na 2013 rok ze względu na utratę poparcia partii Silvia Berlusconiego. Inwestorzy przyjęli tę deklarację z niepokojem. Rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich podskoczyła w tempie najszybszym od pięciu miesięcy. W odróżnieniu jednak od sytuacji z połowy roku tym razem rentowność zaledwie odbija się od półtorarocznego dołka, a nie kontynuuje trend wzrostowy.

Trudno też zakładać, że kolejny epizod kryzysu zadłużenia w eurolandzie ma zdecydowanie negatywny wpływ na rynki akcji. Przykładowo, co prawda niemiecki indeks DAX przeżywał wczoraj niewielką korektę spadkową, ale w dłuższym horyzoncie czasowym to strona popytowa jednoznacznie kontroluje sytuację. Po pokonaniu na początku grudnia serii jesiennych szczytów DAX nie tylko ustanowił nowy rekord trendu zwyżkowego trwającego od czasu pamiętnego krachu w sierpniu ub.r., ale też znalazł się w okolicy ubiegłorocznej górki. Jej pokonanie z kolei otworzyłoby drogę do ataku na szczyt z 2007 r. Szkoda tylko, że tego samego nie da się powiedzieć o naszych rodzimych indeksach, które o powrocie do maksimów sprzed pięciu lat mogą na razie jedynie pomarzyć.