Po pierwsze, oprocentowanie lokat bankowych idzie automatycznie w dół. Najlepiej płacące banki nie powinny kwotować depozytów wyżej niż 5 proc. (pomijam triki z gwiazdkami itp.). W większości banków dostaniemy mniej, 4–4,5 proc. Granica 5 proc. zatem pęka. Jest to niezmiernie istotne – wiele osób zacznie teraz myśleć, co dalej robić z pieniędzmi. Część środków zostanie przesunięta do realnej gospodarki, część wykorzystana do zakupu nieruchomości, a część – co najbardziej nas interesuje – popłynie do funduszy inwestycyjnych.
Po drugie, ulgę poczują zadłużeni. Zarówno gospodarstwa domowe, jak i przedsiębiorstwa. W kieszeniach tych pierwszych zostanie więcej środków, tym drugim spadną koszty finansowe, czyli poprawią się wyniki. Niższy koszt pieniądza może skusić do rozpoczynania projektów inwestycyjnych.
Inwestorzy na GPW decyzję Rady przyjęli pozytywnie, aczkolwiek spokojnie. Rynek nie wyrwał w górę. I dobrze. Wolniejsze zwyżki są lepsze i dają szansę osiągnięcia zarobku większej grupie inwestorów. Zresztą często tak bywa, że jeśli pierwsza reakcja jest umiarkowana, w dłuższym terminie efekt oddziaływania jest większy.
Rynki finansowe na świecie nie zwalniają tempa. Amerykanie, Niemcy, Japończycy cieszą się nowymi rekordami hossy. Co warte podkreślenia – na rynkach nie ma entuzjazmu. Wręcz przeciwnie, nowe rekordy padają jakby od niechcenia. Wielu inwestorów ciągle mówi o oczekiwanej korekcie itd. A warunki dla rynków akcji naprawdę są zdumiewająco dobre i zdrowe. Nawet ceny surowców spadły, dając kolejny argument bykom.
Oczywiście wszyscy czekamy na ożywienie w globalnej gospodarce. Na razie jest ono nieśmiałe. Różne wskaźniki raz pokazują, że zaczynają się pozytywne tendencje, by za chwilę wskazywać coś wręcz przeciwnego. Ale w kluczowych gospodarkach, jak amerykańskiej czy niemieckiej, bezrobocie jest coraz niższe. To bardzo dobry zwiastun.