Podobnie w przypadku aktywności uczestników rynku nie można było oczekiwać zbyt wiele. Dodatkowo mieliśmy do czynienia z sesją wyczekiwania. Rynki finansowe czekają już od jakiegoś czasu na zaplanowaną na dziś publikację danych z amerykańskiego rynku pracy. Perspektywy nie były więc najlepsze, a faktyczny przebieg sesji okazał się nieco ciekawszy, niż można było oczekiwać. Dzień rozpoczął od niewielkiego osłabienia, które jednak dość szybko zostało zniwelowane. Jeszcze przed południem notowania wyznaczyły minimum dnia. W kolejnych godzinach mieliśmy do czynienia z powolną, ale systematyczną zwyżką cen. Dzięki niej kontraktom udało się zbliżyć do szczytu notowań z wtorku. Jego pokonanie oznaczałoby, że popyt działa i już nie czeka na cofnięcie cen. Wczoraj faktycznie było widać kupujących. Co ważne, zainteresowaniem cieszyły się największe spółki, co rodzi przypuszczenie, że być może w średnim terminie na rynku zachodzi istotna zmiana.

Z technicznego punktu widzenia w średnim terminie obowiązuje nastawienie neutralne. Ostatnie zmiany mogą uchodzić za fazę początkową nowej fali wzrostów, ale w tej chwili jest za mało przesłanek za tym, by w kategoriach średnioterminowych już przyznawać przewagę bykom. Wczoraj wsparciem dla wycen akcji były informacje płynące z EBC i BoA. Dziś kluczem do wyniku sesji będzie wymowa danych z USA.