To duża zmiana w porównaniu z tym co się działo na polskim parkiecie zarówno w poniedziałek jak i wtorek. Dzień co prawda rozpoczął się niemrawie – WIG20 zaczął sesję od 0,1 – proc. spadku  - jednak z każdą godziną było coraz lepiej. Jeszcze przed godz. 10 indeks największych spółek wyszedł nad kreskę. To była jednak tylko przygrywka do tego co się działo w kolejnych fragmentach notowań. Inwestorzy w końcu postanowili przystąpić do bardziej zdecydowanych ruchów. Na efekty tych działań nie trzeba było długo czekać. W ciągu dnia WIG20 zyskiwał nawet ponad 1,3 proc. Końcówka nie była jednak już tak udana. Ostatecznie wskaźnik ten zyskał 0,8 proc. Tym razem słabiej na tym tle wypadły pozostałe polskie indeksy. mWIG40 stracił 0,15 proc. zaś sWIG80 urósł o 0,16 proc. Po dwóch dniach marazmu wrażenie robią statystyki dotyczące obrotów. Wyniosły one 1,1 mld zł.

Aktywność inwestorów jednak nie dziwi. W środę gracze dostali solidną porcję danych makroekonomicznych, które zachęciły ich do bardziej zdecydowanych ruchów. Te najważniejsze napłynęły ze Stanów Zjednoczonych. Departament Handlu podał pierwsze szacunkowe dane dotyczące stanu amerykańskiej gospodarki w drugim kwartale. Okazały się lepsze od prognozowanych, bo produkt krajowy brutto wzrósł tam o 1,7 proc. w ujęciu zannualizowanym. Analitycy spodziewali się odczytu na poziomie 1 proc.

Warto jednak dodać, że tak dobre dane zostały niemal niezauważone na innych rynkach. DAX w momencie zamknięcia notowań w Warszawie zyskiwał 0,1 proc. Francuski CAC40 rósł o 0,2 proc. Jak sugerują analitycy inwestorzy na tych rynkach czekali przede wszystkim na komunikat po posiedzeniu Rezerwy Federalnej i wystąpienie szefa tej instytucji Bena Bernanke. Wydarzenie to zaplanowano jednak na godz. 20. Europejskie indeksy będą więc miały okazje „skonsumować" te informacje dopiero w czwartek.