Analiza zachowania WIG podczas wcześniejszych przypadków podobnych konfliktów militarnych – Jugosławia (początek działań wojennych 24 marca 1999 r.), inwazja na Afganistan (7 października 2001 r.), atak na Irak (20 marca 2003 r.), interwencja wojskowa w Libii (19 marca 2011 r.) – sugeruje, że o ile nasz rynek akcji średnio słabł do momentu na trzy sesje przed początkiem działań wojennych, to później zwykle silnie zwyżkował (średnio ponad 30 proc. w ciągu roku). Oczywiście takie mechaniczne uśrednienie może wprowadzać w błąd (np. w przeciwieństwie do trzech pozostałych przypadków, atak na Libię wcale nie był dobrym momentem do średnioterminowych zakupów akcji), ale z pewnością może stanowić argument przeciwko tezie, że początek wojny gdzieś daleko od granic Polski stanowi sam w sobie jakieś poważne zagrożenie dla naszego rynku akcji. W żadnym z czterech wspomnianych przypadków polskie akcje kupione w dniu rozpoczęcia akcji wojskowej nie przyniosły straty w ciągu następnych niecałych czterech miesięcy (jedyny przypadek, kiedy przyniosły stratę później, to właśnie marzec 2011 r.). Do tego zestawienia można by dorzucić przypadek amerykańskiej interwencji w Somalii rozpoczętej w sierpniu 1993 r. (silna hossa na GPW przez następne 7 miesięcy) czy też poprzedzającą powstanie GPW pierwszą wojnę w Zatoce Perskiej (S&P 500 +23,5 proc. w trzy miesiące po rozpoczęciu operacji „Pustynna Burza").

W USA opublikowano w czwartek najnowsze oszacowanie tempa wzrostu PKB w USA w II kwartale. Początkowo podana zannualizowana dynamika na poziomie +1,7 proc. została zrewidowana w górę bardziej, niż tego oczekiwali ekonomiści (+2,2 proc.), do +2,5 proc. Równocześnie podane zostały najnowsze dane na temat wysokości liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (+331 tys.). W okresie minionego pokolenia roczna dynamika tego ostatniego wskaźnika wyprzedzała roczną dynamikę PKB w USA o średnio 16 tygodni. Zakładając, że to wyprzedzenie nadal się będzie utrzymywać, można dojść do wniosku, iż tempo wzrostu gospodarczego w USA będzie lekko rosło do końca bieżącego roku. Można to traktować jako argument, który zachęci Fed do rozpoczęcia zapowiadanego ograniczania skali skupu aktywów prowadzonego w ramach programu QE. Z drugiej strony w II kwartale tego roku realny PKB był w USA wyższy niż rok wcześniej o raptem 1,6 proc. Raczej nie jest to tempo wzrostu, które świadczyłoby o „przegrzewaniu" się gospodarki amerykańskiej.

Na naszym podwórku na razie WIG broni wsparcia wyznaczonego przez szczyty ze stycznia i czerwca tego roku (48 222–48 495 pkt), zgodnie z hipotezą, że obecna sytuacja jest najbardziej podobna z technicznego punktu widzenia do tej z września–października ub.r., gdy indeks wykonywał ruch powrotny do przełamanych oporów wyznaczonych przez szczyty z końca sierpnia i października 2011 r. i lutego–marca 2012 r. Od ostatniego dołka cyklu 20-tygodniowego, który wypadł na WIG w drugiej połowie kwietnia, upłynęło już 18 tygodni, co pozwala oczekiwać w najbliższych tygodniach ustanowienia minimum podobnej klasy.