Inwestorzy liczą, że dzisiejsza sesja na warszawskiej giełdzie dostarczy im więcej emocji niż ta wczorajsza. O to jednak może być szczególnie trudno jeśli wziąć pod uwagę, że w kalendarzu danych makro brakuje publikacji, które mogłyby wstrząsnąć graczami. Pierwsze ruchy indeksów potwierdzają niezdecydowanie inwestorów, chociaż przewagę na starcie mają niedźwiedzie. WIG20 na początku notowań stracił 0,2 proc. Naszym inwestorom próżno szukać impulsu na zagranicznych giełdach, gdzie podobnie jak w Warszawie jesteśmy świadkami niemrawego początku notowań. Niemiecki DAX zaczął dzień od 0,3 - proc. spadku. CAC40 tracił 0,2 proc.

Gwiazdą początku sesji na naszym rynku jest Ursus. Akcje firmy drożeją o ponad 20 proc. Już wczoraj papiery spółki były rozchwytywane przez inwestorów. Zyskały prawie 75 proc. po informacji, że Ursus sprzeda firmie etiopskiej ciągniki za ponad 280 mln zł.

Kolor czerwony dominował wczoraj za oceanem. Dow Jones spadł o 0,43 proc. Niepokoić może fakt, że była to już czwarta spadkowa sesja dla tego indeksu. Analitycy na razie jednak zachowują spokój twierdząc, że na razie nie ma powodów do paniki gdyż jest to jedynie korekta ostatnich wzrostów. Zniżkował również S&P 500, który stracił 0,26 proc. Zaczerwieniło się także na rynkach azjatyckich. Nikkei225 spadł o prawie 0,8 proc. Kospi zniżkował o prawie 0,5 proc.

Na rynku walutowym dzień rozpoczęliśmy od niewielkiej przeceny złotego. Za dolara trzeba zapłacić 3,12 zł o 0,15 proc. więcej niż wczoraj. Podobną zwyżkę notuje euro, które jest wyceniane na 4,21 zł.

Dla porządku trzeba odnotować jakie dane makro pojawią się dziś na rynku. O godz. 13 poznamy cotygodniowe dane dotyczące liczby wniosków o kredyt hipoteczny w Stanach Zjednoczonych. Półtorej godziny później informacje dotyczące dynamiki zamówień w skali miesięcznej w USA. Na godz. 16 zaplanowano publikację dotyczącą sprzedaży nowych domów. W tej perspektywie wydaje się, że na większe emocje będziemy musieli poczekać do jutro, kiedy to poznamy informacje dotyczące amerykańskiego PKB.