Od początku dnia widać, że inwestorzy stronią od bardziej zdecydowanych ruchów. WIG20 notowania rozpoczął od 0,2 - proc. spadku. Wydawać by się mogło, że w miarę upływu czasu sytuacja na GPW zacznie się rozkręcać. Nic bardziej mylnego. Zarówno popyt jak i podaż nie mają pomysłu na bardziej zdecydowany atak. Dlatego też nadal oscylujemy w granicach wczorajszego zamknięcia. O godz. 14 WIG20 zyskiwał niecałe 0,1 proc. Lepiej radził sobie mWIG40, który zyskiwał prawie 0,6 proc. jednak już sWIG80 tracił 0,4 proc. O godz. 14 obroty na całym rynku wynosiły niecałe 400 mln zł.
Wśród największych spółek największym wzięciem cieszą się walory Telekomunikacji Polskiej. Drożeją one o prawie 1,8 proc. Dodatkowo są to najchętniej obracane papiery. Obrót nimi przekroczył 65 mln zł.
Pocieszeniem dla naszych graczy może być fakt, że marazm panuje również na innych europejskich rynkach. Niemiecki DAX traci 0,3 proc. Francuski CAC40 jest 0,4 proc. pod kreską. Niewielkie zmiany notują także kontrakty na amerykańskie indeksy, które w tej chwili tracą około 0,1 proc.
Niewielki ruch na giełdach nie jest zaskoczeniem jeśli zestawimy to z stosunkowo ubogim kalendarzem makroekonomicznym. Przed nami jeszcze dotyczące dynamiki zamówień w skali miesięcznej w USA. Na godz. 16 zaplanowano publikację dotyczącą sprzedaży nowych domów. Ciężko jednak spodziewać się aby dane to wywołały większe zamieszanie na światowych rynkach. Najprawdopodobniej więc na większe emocje będziemy musieli poczekać do jutra, kiedy będą publikowane m.in. dane dotyczące wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych.