Dlaczego? Spółki te zostały mocno poturbowane w roku ubiegłym. Atak Rosji na Ukrainę oraz zaprzestanie kupowania akcji przez OFE zaowocowały spektakularnym spadkiem cen wielu reprezentantów tego segmentu rynku. sWIG80 stracił w 2014 r. ponad 15 proc., podczas gdy większość akcji na świecie drożała, a ceny obligacji zbliżyły się do szklanego sufitu.

Tak znacząca przecena sprowadziła wyceny wielu spółek do poziomów, o których inwestorzy na wielu innych rynkach mogą sobie tylko pomarzyć. Podczas gdy S&P500 notowany jest przy wskaźniku P/E15=17-18, cała rzesza polskich sms wyceniana jest na 10–13-krotność oczekiwanych zysków w roku bieżącym. Inny wskaźnik – EV/EBITDA15 – dla wielu polskich spółek znajduje się na niskim poziomie rzędu 5–7, podczas gdy na rynkach rozwiniętych osiąga często 10. A więc nasze sms są po prostu tanie.

Często pada pytanie – skąd mają się wziąć pieniądze, które miałyby spowodować dalszy wzrost kursów sms? Płynności inwestorom nie brakuje, szczególnie przy tak niskich stopach procentowych. Jest to kwestia pokazania przez fundusze inwestujące w tym segmencie pozytywnych stóp zwrotu. Najlepiej, aby zbiegło się to w czasie z pogorszeniem wyników funduszy obligacji. Wtedy efekt mógłby być podwójny. Od początku roku wiele funduszy, i to nie tylko tych najbardziej agresywnych, już notuje kilkuprocentowe zyski. Inwestorzy zapewne zdążyli ten fakt zauważyć, ale nadal obawiają się ryzyka. Ewentualne dalsze zwyżki będą ich jednak coraz bardziej kusić.

Przed nami kolejna obniżka lub obniżki stóp przez RPP. Jest to dodatkowy argument za akcjami, szczególnie sms. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat za każdym razem, gdy RPP cięła stopy, na akcjach sms można było zarobić kilkadziesiąt procent. Czy tym razem może być inaczej?

Głównym czynnikiem ryzyka oczywiście pozostaje sytuacja we wschodniej Ukrainie. Rosjanie niewiele sobie robią z podpisanego rozejmu i stopniowo zajmują kolejne strategiczne odcinki przy kompletnej bierności państw zachodnich. Ale jak widać po zachowaniu cen różnych aktywów, inwestorzy już wcześniej zdyskontowali taki scenariusz. Gorzej zrobiłoby się pewnie, gdyby ruszyła kolejna ofensywa.