Od początku wtorkowej sesji popyt toczył ciężki bój z podażą. W pierwszym fragmencie notowań górą byli kupujący. Zwyżki nie były jednak zbyt okazałe. W związku z tym im dłużej trwała sesja, tym coraz śmielej do głosu dochodziły niedźwiedzie. Tuż po godz. 10 WIG20 znalazł się już pod kreską. Niestety, chętnych, aby zanegować ten ruch, było niewielu. Inna sprawa, że również nie obserwowaliśmy masowej podaży akcji. W drugiej części notowań wydawało się, że sytuacja może się odwrócić i WIG20 na stałe wyjdzie na plus. W tym przeszkodził jednak odczyt ze Stanów Zjednoczonych. Indeks zaufania konsumentów Conference Board spadł w kwietniu do 95,2 pkt, podczas gdy rynek spodziewał się odczytu na poziomie 102,5 pkt. To przesądziło o spadkowym początku notowań na rynku kasowym w Stanach Zjednoczonych, a także o przecenie w Warszawie. WIG20 ostatecznie stracił jednak tylko 0,02 proc. Pod kreską dzień zakończyły także mWIG40 oraz sWIG80. Ten pierwszy stracił 0,4 proc., drugi zaś 0,2 proc. Drugi dzień z rzędu byliśmy świadkami bardzo przyzwoitych obrotów. Na głównym rynku wyniosły one prawie 950 mln zł.

Pocieszające, że we wtorek podaż dominowała nie tylko w Warszawie. Słabe dane ze Stanów Zjednoczonych jeszcze mocniej zaszkodziły innym europejskim rynkom. Niemiecki DAX pod koniec dnia tracił ponad 2 proc. Podobnie sytuacja kształtowała się na rynku w Paryżu. Wtorkowa sesja pokazała, że inwestorzy są obecnie bardzo wrażliwi na dane makroekonomiczne. Dla miłośników mocnych wrażeń to dobra informacja.

Mimo że w tym tygodniu czekają nas jeszcze tylko dwie sesje, to emocji raczej nie powinno zabraknąć. Po raz kolejny powinni je dostarczyć Amerykanie z Rezerwą Federalną na czele. W czwartek swoje pięć minut będzie miał także Europejski Bank Centralny.

[email protected]