Lepsze zachowanie GPW to nie tylko efekt naszych nadziei, ale przede wszystkim atrakcyjniejszej wyceny polskich akcji. Jednak ku zaskoczeniu wielu, w tym również nas, prym wiodły nie maluchy, ale blue chips. Świadczy to o napływie kapitału zagranicznego na nasz rynek. Ale maluchy też nie zawiodły. Lekko pięły się w górę. Jeśli to rodzaj korekty po rajdzie z I kwartału, to zapowiadają się bardzo ciekawe kolejne miesiące...

Teraz jednak dobrze byłoby, aby nasz rynek choć trochę „się skorygował". Co za dużo i za szybko, to niezdrowo. Liczymy na to, że korekta powinna objąć przede wszystkim notowania największych spółek. Głównym powodem mogłoby być schłodzenie koniunktury na innych rynkach.

Widać zresztą pierwsze objawy tego schłodzenia. Ostatnie gorsze dane makro dotyczące stanu amerykańskiej gospodarki były przyczynkiem do wyraźnego osłabnięcia dolara. To z kolei pociągnęło w dół notowania akcji w Europie. Mocno zareagowały niemieckie bundy. Nie pomógł nawet skup aktywów przez EBC. To spora niespodzianka dla tych wszystkich, którzy uważają, że dające prawie zerowe oprocentowanie eurowe papiery skarbowe są ciekawym sposobem na inwestowanie. Nie są, choć pewnie dzięki EBC rentowności za jakiś czas znowu spadną. Ewentualna korekta może być również spowodowana wydarzeniami na wschodzie Ukrainy. W naszej ocenie nie można wykluczyć, że po 9 maja wojska separatystyczno-rosyjskie uaktywnią się i rozpoczną jakąś kolejną ofensywę. Inwestorzy zapomnieli o ryzyku geopolitycznym, a to, niestety, jest najważniejszy czynnik, ważniejszy od ewentualnego schłodzenia koniunktury na giełdach we Frankfurcie czy Nowym Jorku.

Jeśli doszłoby do korekty, to w naszej ocenie byłaby ona dobrą okazją do akumulacji akcji. Zakładamy bowiem, że prędzej lub później WIG zaatakuje 60 000 pkt, a następnie – w pozytywnym scenariuszu – może nawet dojść do szczytu z 2007 r. Kwietniowe wybicie z 15-miesięcznej konsolidacji potwierdza te oczekiwania.

Przydałaby się korekta. Dzięki niej nastroje inwestorów by się schłodziły, a rynek mógłby zebrać siły do ataku na kolejne ważne poziomy. Ewentualną korektę lepiej powinny przetrwać „maluchy", które w wielu przypadkach cały czas pozostają bardzo atrakcyjnymi pomysłami na inwestowanie.