Taką uporczywość wyprzedaży akcji z rynków wchodzących raczej trudno odbierać jako sygnał ich siły, ale znaczenie tego sygnału wydaje się mieć raczej charakter krótkoterminowy. W owym 1990 r. indeks MSCI EM zaliczył pomiędzy lipcem a listopadem (dane miesięczne) szybką bessę związaną z początkiem recesji w USA wywołanej szokiem naftowym spowodowanym zajęciem Kuwejtu przez Irak, ale nigdy już później nie był niżej niż jesienią 1990 r., a hossa z lat 1990–1994 była jedną z najsilniejszych w historii emerging markets. Ewentualne bankructwo Grecji obecnie zapewne wywołałoby podobną krótkoterminową negatywną reakcję. Równocześnie jednak prawdopodobne osłabienie euro względem dolara, które by wtedy nastąpiło, ponownie zachęciłoby Fed do odroczenia początku podnoszenia stóp procentowych. Kłania się tu cały czas aktualna wynikająca z cyklu Kuznetsa analogia obecnej sytuacji do tej z 1998 r., kiedy to sierpniowe bankructwo Rosji, powodując kłopoty gigantycznego funduszu spekulacyjnego LTCM, zmusiło Fed do trzech nieplanowanych obniżek stóp we wrześniu, październiku i listopadzie 1998 r. To niespodziewane złagodzenie polityki pieniężnej w USA dało paliwo do kolejnej fali giełdowej hossy, która rozegrała się pomiędzy październikiem 1998 r. a marcem 2000 r.
W analogii z 1998 r. rolę Rosji odgrywa Grecja. 17 lat temu wiosenny spadek cen akcji wywołany zaniepokojeniem inwestorów sytuacją finansową Rosji kulminował podwójnym dnem 2–16 czerwca, po czym ceny akcji zwyżkowały do 21 lipca na fali optymizmu wywołanego udzieloną Rosji przez MFW pomocą finansową. Jak się jednak później okazało, ta pomoc wystarczyła jedynie na kilka tygodni i w sierpniu Federacja Rosyjska w spektakularny sposób zbankrutowała. W takim scenariuszu przed końcem czerwca Grecja spełni warunki wierzycieli, otrzyma kolejną rundę pomocy, rynki zareagują kilkutygodniową zwyżką, ale latem okaże się na przykład, że Grecy jednak zdecydują się na bankructwo po raz szósty od XIX wieku. Albo też bankructwo Grecji zostanie uznane za metodę postraszenia hiszpańskich wyborców, którzy do urn udadzą się pod koniec tego roku (a nawet jeśli Grecja nie zbankrutuje, to rynki i tak powinny zacząć spadać od lipca–sierpnia, dyskontując rozpoczęcie przez Fed cyklu podwyżek stóp przyspieszone osłabieniem dolara względem euro, które w takim scenariuszu zapewne nastąpi).