Pierwsza sesja po greferendum w Nowym Jorku, podobnie jak i na inny światowych parkietach, przebiegła pod dyktando sprzedających.
Dow Jones Industrial stracił o,25 proc. swojej wyceny spadając do poziomu 17 686,62 pkt., S&P 500 spadł o 0,38 proc. do 2 068,82 pkt., a Nasdaq zanurkował o 0,34 proc. do 4 991,94 pkt.
Co stoi za dzisiejszymi wynikami? Niedźwiedzie nastroje na rykach zawdzięczamy w głównej mierze Grekom oraz Chińczykom. Pierwsi w z wymienionych odrzucili w niedzielnym referendum warunki postawione przez międzynarodowych pożyczkodawców. Tym samym trwający od pięciu lat serial pod tytułem "Kryzys w Grecji" trwa w najlepsze, rozwiązania nie widać i znowu codziennie słyszymy o coraz bardziej pewnym grexicie, który ostatecznie może doprowadzić do całkowitego rozpadu strefy euro.
Drugim czynnikiem zniechęcającym do zakupów są informacje napływające z Państwa Środka. Kiedy grecy decydowali w referendum o swojej przyszłości, władze w Pekinie walczyły z własnymi problemami, jakim jest ogromna przecena na tamtejszych giełdach.
Od szczytu z 12 czerwca do minionego piątku z chińskiego rynku akcji wyparowało 2,8 bln dol. Tak mocne spadki zmusiły władze w Pekinie do zawieszenia 28 ofert pierwotnych oraz do utworzenia specjalnego funduszu pomocowego.