W miarę upływu czasu kurs rósł, by pod koniec sesji znaleźć się na poziomie 2189 pkt i zakończyć dzień symboliczną zmianą o plus 0,06 proc. Odrobienie porannych strat było zasługą tylko jednej spółki – KGHM. Papiery miedziowego giganta drożały w poniedziałek nawet o ponad 10 proc., do 101,3 zł. Zwyżka była reakcją rynku na apel posłów Prawa i Sprawiedliwości dotyczący zniesienia podatku od wydobycia kopalin.
Do zwyżek wciąż nie kwapią się, niestety, banki. Notowania akcji największego „udziałowca" WIG20 – PKO BP – spadały podczas sesji nawet do 28,11 zł. Kurs zbliża się do długoterminowego wsparcia 27,95 zł, którego przełamanie może skutkować zniżką do 25 zł. Z kolei odbicie mogłoby podnieść wycenę do 31,5 zł, co dałoby też „oddech" wskaźnikowi blue chips.
Z punktu widzenia analizy technicznej wyznaczenie przez WIG20 nowego dołka trendu spadkowego jest niestety sygnałem do jego kontynuacji. Najbliższy cel to 2150 pkt, a następnie 2100 pkt. Warto jednak zauważyć, że na wykresie WIG tworzy się formacja podwójnego dna. Pierwsze powstało 9 lipca przy 51 240 pkt, a drugie podczas poniedziałkowej sesji przy 51 287 pkt. Drugie dno potwierdza formacja młota, czyli świeca z długim dolnym cieniem i małym korpusem. Uformowała się ona dzięki poniedziałkowej, popołudniowej zwyżce. Zgodnie z japońskim podręcznikiem do AT jest to zapowiedź odreagowania, które w tym przypadku wpisywałoby się w szerszy układ podwójnego dna. Potencjalny zasięg zwyżki to okolica 53 500 pkt. Zejście WIG poniżej 51 240 pkt zaneguje wzrostowy scenariusz.
Mimo optymistycznych formacji na wykresach wciąż trzeba pamiętać o największych determinantach ostatnich zmian notowań – planach polityków walczących o władzę. Ich projekty, apele, a nawet słowa wywołują niemałe zamieszanie w tabelach kwotowań, bo uderzają w największe sektory GPW – bankowy i surowcowy.