Warszawa po raz kolejny prezentowała się wyjątkowo dobrze na tle innych europejskich rynków, które już kolejny dzień z rzędu borykają się z mocną przeceną.

Początek notowań na GPW wskazywał jednak, że tym razem nasz rynek pójdzie śladem innych europejskich giełd. O ile w kolejnych godzinach handlu podaż na Zachodzie przycisnęła, tak u nas nieśmiało do głosu zaczęły dochodzić byki. Nie przeszkadzał im fakt, że również giełdy amerykańskie rozpoczęły dzień od spadków. I takim to sposobem WIG20 zyskał 0,4 proc., podczas gdy na innych rynkach spadki sięgały prawie 2 proc. Jak można tłumaczyć siłę GPW? Jednym z czynników, które miały na to wpływ, były z pewnością wyniki finansowe spółek. Inwestorzy z optymizmem przyjęli wiadomości, które napłynęły z Tauronu (więcej str. 4) oraz Bogdanki (str. 5). Akcje pierwszej z tych firm zyskały 3,5 proc., zaś drugiej 4,1 proc. Gorszy dzień miały średnie i małe spółki naszego parkietu. mWIG40 stracił 0,4 proc., a sWIG80 0,6 proc. Na uwagę zasługuje fakt, że kolejny dzień z rzędu na naszym rynku widać także stosunkowo wysokie obroty. W czwartek wyniosły one prawie 920 mln zł. Biorąc pod uwagę, że na innych rynkach leje się krew, a Warszawa wciąż jest odporna na te wydarzenie, można mieć nadzieję, że w końcu zagraniczny kapitał zacznie płynąć szerszym strumieniem do naszej stolicy.