Pierwsze minuty wtorkowego handlu na warszawskim parkiecie przynoszą niewielkie odbicie głównych indeksów, choć skala zwyżek na razie nie powala na kolana. Kwadrans po rozpoczęciu notowań indeks największych firm WIG20 znajdował się 0,4 proc. nad kreską . Rodzime wskaźniki poruszają się zgodnie z kierunkiem wyznaczonym przez zachodnioeuropejskie rynki akcji, gdzie na indeksach dominuje kolor zielony. Z tą różnicą, że gracze na największych europejskich parkietach przejawiają znacznie większą ochotę na zakupy przecenionych dzień wcześniej akcji. Tu po starcie notowań wzrosty we Frankfurcie czy Paryżu sięgały 1,5 – 2 proc.
Niespokojnie było na amerykańskiej giełdzie, gdzie główny indeks S&P500 zakończył notowania 4 proc. pod kreską. Była to jednak reakcja łańcuchowa na potężną wyprzedaż, która w poniedziałek miała miejsce na pozostałych rynkach akcji.
Głównym zmartwieniem inwestorów na całym świecie pozostają Chiny. Inwestorzy nie kryją obaw co do możliwych skutków najpoważniejszego od lat spowolnienia gospodarczego w tym kraju. Niepokój podsycają także niekontrolowane spadki cen surowców, będąca zresztą pochodną obaw o stan chińskiej gospodarki. Wtorek przynosi jednak odbicie cen ropy i miedzi, co sprzyja dziś stabilizacji kursów spółek wydobywczych.
Wzrosty krajowych indeksów zawdzięczamy przede wszystkim odbiciu notowań KGHM i Bogdanki, których kursy w poniedziałek zanotowały dwucyfrowe spadki, a także koncernom energetycznym. Z drugiej strony rynkowi ciążą taniejące papiery PKO BP.