W ostatnim czasie sytuacja się zmieniła i zaczął przeważać strach, co przyniosą kolejne posiedzenia amerykańskich władz monetarnych. Do tej pory owocowało to jednak bardziej zatrzymaniem zwyżek niż trwałym pogorszeniem koniunktury. Tym razem niepewność związana z decyzją Fed przypadła na szczególny moment, kiedy problemów na świecie nawarstwiło się dużo (chińskie spowolnienie, kłopoty innych emerging markets, wytracanie tempa przez globalne ożywienie gospodarcze, osłabienie zysków spółek). Równocześnie zauważalne stały się koszty dotychczasowej polityki banków centralnych, wśród których można wymienić silne zmiany kursów walutowych czy problemy niektórych spółek energetycznych na Starym Kontynencie związane z ujemnymi stopami procentowymi (rzutują na wysokość funduszy stworzonych, by wypełniać przyszłe zobowiązania związane z likwidacją elektrowni atomowych). Na przykład niemiecki E.ON spadł przez ostatni miesiąc o ponad jedną trzecią, a w tym roku o połowę. To nie są czynniki determinujące odbiór decyzji banków centralnych, ale pokazują, że ekstraordynaryjnej polityki monetarnej nie da się utrzymywać bez końca.