Jeszcze przed rozpoczęciem poniedziałkowej sesji można było w ciemno stawiać, jaki będzie miała ona przebieg. Pusty kalendarz makroekonomiczny sugerował, że czeka nas raczej niemrawy dzień. Ci, którzy obstawiali taki przebieg notowań, na razie się nie pomylili.
Od początku dnia indeksy warszawskiej giełdy notują symboliczne zmiany. WIG20 dzień rozpoczął od niewielkiego wzrostu. Godziny mijają, a na parkiecie jesteśmy świadkami przeciągania liny między popytem i podażą. Indeks raz jest nad, a raz pod kreską, jednak za każdym razem są to zmiany kosmetyczne. Niewiele dzieje się także w sektorze średnich i małych firm. Również one oscylują w granicach piątkowego zamknięcia notowań. O trwającym marazmie na naszym rynku świadczy także statystyka dotycząca aktywności inwestorów. Po prawie pięciu godzinach handlu obroty na całym rynku nie przekroczyły nawet poziomu 300 mln zł.
Jak sytuacja wygląda na innych europejskich rynkach? Podobnie jak WIG20 cały dzień zachowuje się niemiecki DAX. Pozytywnie wyróżnia się natomiast francuski CAC40, który zyskuje 1,3 proc.
Trudno spodziewać się, aby kolejne godziny handlu przyniosły jakieś gruntowne zmiany. Jedyną nadzieją jest właściwie początek sesji na Wall Street. A ten zapowiada się optymistycznie. Kontrakty na amerykańskie indeksy zyskują około 0,8 proc.
Niewielki ruch obserwujemy dziś także na rynku walutowym. Złoty nieznacznie umacnia się wobec innych walut. Za dolara amerykańskiego trzeba płacić 3,71 zł, zaś euro jest wyceniane na 4,18 zł.