Pierwsze fragmenty dzisiejszej sesji sugerował, że dzień może zostać zdominowany przez byki. W miarę upływu czasu teza to wydaje się być coraz bardziej chwiejna. O ile bowiem na stracie WIG20 zyskał 0,5 proc., to tak na dobrą sprawę było to wszystko na co było stać popyt. W kolejnych godzinach handlu bierną postawę byków postanowiły wykorzystać niedźwiedzie. Efekt? O godz. 12.15 wskaźnik największych spółek znajdował się już przy poziomie czwartkowego zamknięcia notowań. Nie lepiej wygląda sytuacja na średnich i małych przedsiębiorstwach, które są na symbolicznych plusach. Zachowanie naszych indeksów ciężko tłumaczyć konkretnym wydarzeniem. Na rynku nie pojawiły się żadne dane, które skłoniłyby inwestorów do sprzedaży akcji. Wydaje się więc, że jest to po prostu realizacja zysków po wczorajszych wzrostach na naszym rynku.

O sprzedaży akcji na razie nie myślą inwestorzy na innych rynkach. Tam wciąż dominuje kolor zielony. Niemiecki DAX rośnie około 0,7 proc. , podobnie zresztą jak francuski CAC40.

Co dziś jeszcze czeka inwestorów? Jeśli chodzi o krajowy rynek to czekają nas odczyty dotyczące inflacji bazowej, a także przeciętnego wynagrodzenia. Wychodząc już szerzej to również w strefie euro zaplanowano odczyt dotyczący inflacji. Po południu zaś napłyną na rynek dotyczące m.in. produkcji przemysłowej w Stanach Zjednoczonych. Pozostaje mieć nadzieję, że publikacje te skłonią inwestorów do większej aktywności również na rynku walutowym. Tam także na razie dominuje marazm.

Złoty nieznacznie osłabia się względem dolara i euro. Amerykańska waluta jest wyceniana na 3,73 zł. Za euro trzeba zapłacić 4,23 zł.