Indeks WIG20 rozpoczął piątkową sesję z poziomu 2040 pkt, czyli zaledwie 1 pkt poniżej czwartkowego zamknięcia. Po neutralnym starcie niedźwiedzie bardzo szybko przejęły kontrolę na warszawskim parkiecie i już na półmetku sesji indeks blue chips tracił 0,5 proc. i oscylował przy 2030 pkt. W gronie największych spółek najsłabszy był PGNiG. W reakcji na gorsze od ubiegłorocznych dane za III kwartał notowania spadały nawet o ponad 6 proc. do 6,24 zł.
Do godziny 14.30 WIG20 poruszał się horyzontalnie, ale opublikowane wówczas dane z amerykańskiego rynku pracy dały niedźwiedziom dodatkowy impuls. Okazało się bowiem, że zarówno bezrobocie, zmiana zatrudnienia oraz stawka płacowa były lepsze od oczekiwań. Inwestorzy odebrali te dane jako argument wspierający scenariusz podwyżki stóp procentowych jeszcze w grudniu. Taki manewr osłabia niestety obóz byków, co widać było po reakcji naszego rynku. W ciągu 30 minut WIG20 wyznaczył sesyjne minimum na poziomie 2015 pkt, co oznacza, że znalazł się zaledwie 7 pkt od wrześniowego minimum. Jeśli wsparcie 2008 pkt pęknie, będzie to sygnał do kontynuacji trwającego od kilku miesięcy trendu spadkowego. Ostatecznie WIG20 zakończył piątkową sesję zniżką o 1,1 proc. do 2019 pkt. Najsilniejszy w portfelu blue chips był Synthos, a najsłabszy wspomniany już PGNiG.
Na szerokim rynku 11 spółek wyznaczyło roczne maksimum notowań (m. in. Eurohold, Relpol i Selvita), a 13 roczny dołek (m. in. Pekao, Energa i Libet). Obroty podczas piątkowej sesji były spore i wyniosły 900 mln zł. Tak duża aktywność towarzysząca spadkom nie wróży niestety dobrze na przyszły tydzień. Jeśli do tego dojdą słabsze nastroje na rynku amerykańskim, WIG20 będzie miał poważne problem z obroną wsparcia 2008 pkt.