Owszem, część analityków lubi wiedzieć, jak szybko przyrasta cała podaż pieniądza czy choćby zasoby gotówki poza kasami banków, ale to głównie w kontekście pojawiania się sygnałów o potencjalnym bliskim nawrocie inflacji. Są oni raczej nieliczni. Podobnie nieliczni są analitycy śledzący dane NBP w kontekście tego, co dzieje się z depozytami i kredytami w podziale na najważniejsze grupy klientów banków.
Przed kilkoma dniami NBP zaprezentował dane monetarne tyczące się końca stycznia. Okazały się one na tyle ciekawe, że warte są, by przybliżyć je szerszej publiczności. W szczególności dotyczy to danych o stanach depozytów i kredytów firm. Ze względu na fakt, że na przełomie roku dane pieniężne podlegają silnym i typowo sezonowym wahaniom (dla przykładu w grudniu firmy mają zazwyczaj spory przyrost depozytów i spadek poziomu kredytowania – a w styczniu dzieje się odwrotnie), warto tu obserwować tendencje przez pryzmat tego, co dzieje się z dynamiką roczną poszczególnych pozycji.
Już w przypadku depozytów firm zrobiło się ciekawie – zaobserwowano bowiem wzrost dynamiki rocznej z 10,4 proc. w grudniu do 12,2 proc. w styczniu. Tempo wzrostu okazuje się więc w tej pozycji znacznie większe, niżby wynikało to jedynie z chęci utrzymania stałego poziomu płynności (przy stopniowo rosnących obrotach). Ów nadmiar środków może być traktowany jako zapas na czarną godzinę lub wkład własny w uruchamiane niebawem inwestycje. Zazwyczaj mówi się, że dopiero czas zweryfikuje, na co pójdą te „nadmiarowe" środki.
Tym jednak razem część owej weryfikacji otrzymaliśmy już teraz. Jest nią statystyka tego, co działo się z kredytami firm. Ich dynamika roczna wzrosła z grudniowych 8,6 proc. do 11,8 proc. Tempo wzrostu popytu na środki jeszcze w grudniu było znacznie wyższe niż zwykłe uzupełnianie zasobów kredytów obrotowych. To musiało być zdecydowanie coś więcej. Po części mogło to być gromadzenie większych zapasów surowców, półproduktów i wyrobów gotowych – związane z oczekiwaniem większej sprzedaży. Ale dynamika kredytów nawet w grudniu nie byłaby tak wysoka, gdyby nie wzrost kredytowania projektów inwestycyjnych. Natomiast wyniki styczniowe (o ile nie okażą się szczególnym przypadkiem złośliwie psującym statystyki) świadczą o znacznym przyspieszeniu w zakresie finansowania pro- jektów inwestycyjnych.