W minionym roku współczynnik korelacji pomiędzy WIG a Goldman Sachs Commodity Index przekroczył 0,92, co jest najwyższą wartością w historii. Podobne – choć nie tak silne – sygnały wysokiej korelacji pojawiały się w maju 2009 r., listopadzie 2005 r., kwietniu 2004 r. czy październiku 1996 r.
Ostatnie odbicie w górę wartości WIG rozpoczęło się 20 stycznia, czyli tego samego dnia co podskok GSCI. Nawet skala zwyżek była podobna 8,9 proc. na WIG (najsilniejsza 23-sesyjna zwyżka od lata 2014 r.) i 10,6 proc. na GSCI (w USD). Ponieważ jednak ta korelacja dotyczy również złotego – ma on tendencję do umacniania się, gdy ceny surowców rosną – to po przeliczeniu na złote zysk uczynionej w dołku 20 stycznia spekulacyjnej lokaty w surowce spada do 6 proc. (licząc w szczycie z poniedziałku).
To krótkie doświadczenie z rosnącymi cenami surowców z ostatnich pięciu tygodni potwierdza niezbyt odkrywczą hipotezę, że gdyby – z jakichś względów – doszło na rynkach towarowych do zmiany średnioterminowego trendu ze spadkowego na wzrostowy, to rynki wschodzące (MSCI EM zrobił dołek 21 stycznia), w tym i GPW, zaczęłyby sobie też dobrze radzić. W szczególności dotyczyłoby to największych spółek i obejmowało też złotego. Złoty najprawdopodobniej umacniałby się w trakcie surowcowej hossy, tak jak to robił od 21 stycznia – średni kurs euro i dolara względem złotego spadł w 21 sesji o 3,7 proc., co było najsilniejszym tego typu ruchem od sierpnia 2013 r.
Konstatacja, że rynki najwyraźniej myślą, że WIG20 to jakiś surowiec, nie jest może zbyt pocieszająca. Pokolenie temu władze PRL były dumne z wysokiego miejsca Polski na świecie w rankingach produkcji wielu surowców. Obecnie nasze ambicje są pewnie nieco większe. Co ciekawe, korelacja z cenami surowców była w 2015 r. nieco niższa dla sWIG80 (0,7).
Prócz skrajnie wysokiej korelacji z cenami surowców WIG wykazuje jeszcze inną egzotyczną zależność. Chodzi o korelację z kursem chińskiej waluty. Od początku 2015 r. wartość współczynnika korelacji pomiędzy WIG a USD/CNY przekroczyła 0,9. Juan po spadku z początku roku umacniał się od 7 stycznia do 15 lutego, ale od tamtej pory ponownie lekko słabł. Można z tym wiązać utratę „pary" obserwowaną w tym tygodniu na GPW. Kurs chińskiej waluty jest ostatnio jedną z lepszych miar siły globalnej presji deflacyjnej i pewnie tak jeszcze przez jakiś czas pozostanie.