Od rana indeks WIG20 powiększa swoją byczą przewagę. W pierwszej części sesji rósł w porywach do 2335 pkt, a więc znalazł się najwyżej od końca czerwca. Warszawskim wskaźnik był tym samym najsilniejszym na giełdowej mapie Starego Kontynentu. Na wykresie dziennym wyróżnia się biały korpus idealnie „oparty" na wsparciu 2300 pkt. Z technicznego punktu widzenia białe marubozu to oznaka siły byków, dająca szansę na powiększenie przewagi. To budzi nadzieje, że WIG20 wybije się z marazmu, w którym tkwi od połowy maja. Celem jest więc 2360 pkt. Naszej giełdzie pomagają dobre nastroje na zachodzie. Indeksy DAX i CAC40 zyskiwały przed południem odpowiednio 0,7 proc. i 0,9 proc. Tylko ukraiński UX był mocno pod kreską i tracił 0,8 proc. Czekamy oczywiście na popołudniowe wystąpienie Janet Yellen w Kongresie, które może jeszcze popsuć, albo wzmocnić bycze nastroje.
WIG20 rósł na półmetku sesji o 1,5 proc. do 2332 pkt.
Warto zwrócić uwagę, że wśród sześciu blue chips zyskujących dziś przed południem ponad 2 proc., trzy spółki to KGHM, Energa i Pekao, a więc firmy wskazane w wtorkowym programie „Prosto z parkietu" przez Piotra Neidka z DM mBanku, jako potencjalni „wodzireje" hossy.
Szkoda, że dobrych nastrojów na rynkach akcji nie wykorzystują małe spółki. Indeks sWIG80 rósł na półmetku sesji tylko o 0,1 proc. do 15 850 pkt. To pokazuje, że maluchach wciąż nie ma paliwa do zwyżek i istnieje spore ryzyko, że trwający od marca trend spadkowy będzie kontynuowany.