Inwestorzy którzy liczyli na to, że piątkowa sesja da im odpowiedź na to czy czwartkowa przecena była tylko chwilową przerwą we wzrostach czy też pierwszym aktem większej realizacji zysków mogą czuć się rozczarowani. Przez cały dzień na naszym rynku dominowało bowiem niezdecydowanie i niska zmienność.

Swoje pięć minut podczas piątkowej sesji miały zarówno byki, jak i niedźwiedzie. Duży nadużyciem byłoby jednak mówienie o zdecydowanej przewadze, którejś ze strony. Jeśli już WIG20 znajdował się nad kreską, to plus był raczej symboliczny. Podobnie było kiedy do głosu dochodziły niedźwiedzie, które nie były sprowadzić indeksu największych spółek na wyraźnie niższe poziomy.

Mijały kolejne godziny handlu, a sytuacja na GPW praktycznie w ogóle nie ulegała zmianie. Nie sprzyjało temu także otoczenie. Na innych europejskich rynkach przez większość dnia również dominowało niezdecydowanie. Ratunkiem miało okazać się wejście do gry inwestorów ze Stanów Zjednoczonych, którzy jeszcze przed rozpoczęciem notowań dostali solidną porcję danych. Udane otwarcie handlu na Wall Street nie zrobiło jednak wrażenia na inwestorach w Europie. W efekcie WIG20 do końca dnia poruszał się w trendzie boczny, a ostatecznie zamknął sesję 0,4 proc. pod kreską. Najsłabiej znów prezentowały się małe spółki skupione w indeksie sWIG80.

Brak kierunku odbił się także na aktywności inwestorów. O ile zarówno w środę i czwartek obroty na GPW bez problemu przebiły poziom 1 mld zł, tak w piątek z trudem do niego się zbliżyły.

Nie zmienia to jednak faktu, że i tak tydzień na GPW należy zaliczyć do udanych. WIG20 zyskał ponad 2 proc., przebił poziom 2500 pkt, a nawet ustanowił nowe tegoroczne maksimum. Po krótkiej korekcie wydaje się, że warunki do dalszej wspinaczki są więc sprzyjające.