Po wtorkowej euforii związanej z historycznym rekordem indeksu WIG nie ma praktycznie już śladu. Już w środę indeksy warszawskiej giełdy zakończyły dzień na minusie. Skala przeceny była jednak niewielka i można było mieć nadzieję, że jest to tylko chwilowa słabość rynku. Czwartkowa sesja pokazała, że musimy liczyć się jednak z nieco większym cofnięciem.

Już początek dnia nie napawał optymizmem. WIG20 w pierwszym fragmencie notowań tracił 0,5 proc. W dużym stopniu była to "zasługa" akcji PKN Orlen. Te były przeceniane około 3 proc. Firma ta na dobre zainaugurowała sezon wynikowy na warszawskim parkiecie. Co prawda w całym 2017 r. osiągnęła najlepszy wynik w historii, ale już sam IV kwartał rozczarował więc i przecena była uzasadniona.

Problemem było też zachowanie innych rynków, które nie kwapiły się do bardziej zdecydowanych ruchów. Było to jednak uzasadnione bo inwestorzy czekali przede wszystkim na to co zrobi Europejski Bank Centralny. Ten jednak swoimi działaniami nie zaskoczył (stopy procentowe pozostały na niezmienionym poziomie).

Kluczowe dla rynków było więc to jak dzień rozpoczną inwestorzy w Stanach Zjednoczonych. Niemrawy początek na Wall Street zasiał niepewność wśród graczy. Wystarczyło to aby sprowokować ich do sprzedaży akcji. W efekcie ostatnia godzina handlu na naszym parkiecie upłynęła pod znakiem mocniejszej przeceny. W ruchu tym nie byliśmy jednak osamotnieni. Podobnie zachowywał się m.in. niemiecki indeks DAX. Stało się więc jasne, że inwestorzy muszą pogodzić się z kolejnym dniem przeceny. Ostatecznie WIG20 stracił 1,2 proc. i zszedł poniżej psychologicznego poziomu 2600 pkt. Spadki dotknęły także średnie i małe spółki, które również kończyły notowania pod kreską.

Oczywiście czwartkowe zachowanie indeksów może martwić jednak dopiero w najbliższych dniach będzie można ocenić czy jest to tylko chwilowa słabość czy też początek większej korekty.