Chodziło w głównej mierze o przesłanie wczorajszej konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Było ono zaskakująco gołębie i w konsekwencji wyraźnie podcięło skrzydła sektorowi bankowemu.
Banki zarabiają na różnicy oprocentowania pomiędzy depozytami a kredytami. Im ona jest wyższa, tym zyski również większe. Z kolei wyższy poziom stóp procentowych jest korzystny dla osiągnięcia większej marży odsetkowej. Stąd inwestorzy od kilku miesięcy z nadzieją wyczekiwali na pierwszą podwyżkę stóp przez RPP. Jeszcze niedawno sądzono, że będzie ona miała miejsce pod koniec tego roku. Jakiś czas temu oczekiwania te przesunęły się rok przyszły, co zdążyło odbić się pewnymi negatywnymi konsekwencjami dla notowań akcji banków. Wczoraj jednak prezes NBP zasugerował, że również w przyszłym roku stopy mogą pozostać bez zmian. Ba, jeżeli zaprezentowana wczoraj projekcja znajdzie poparcie w rzeczywistości, to być może nawet w 2020 roku stopy nie będą musiały wzrosnąć. Tego typu przesłanie mogło dziwić, a z pewnością zaskakiwać. W konsekwencji notowania banków znalazły się na równi pochyłej. Indeks WIG-Banki tąpnął o prawie 4% i wyznaczył dzisiaj nowe minima korekty rozpoczętej jeszcze w styczniu. Zmianom towarzyszyły wyższe obroty, które w spektrum samych banków przekroczyły 400 mln zł. Połowę z nich zgromadził największy przedstawiciel sektora, czyli PKO BP, którego walory straciły ponad 5%. Jeszcze słabsze były akcje Aliora, które zniżkowały o 7% i to pomimo publikacji wyników, które nie odbiegały od oczekiwań. Te bankowe zmiany wyraźnie ciążyły całemu rynkowi. Indeks blue chipów zniżkował w ślad za dużymi bankami i spółkami surowcowymi. Stracił na wartości ponad 1,5% i z nawiązką oddał wczorajsze wzrosty. Wszystko to działo się przy relatywnie niezłej postawie otoczenia. W Europie pozytywnie przyjęto wynik zakończonego posiedzenia EBC. Co prawda w wystosowanym komunikacie zniknęła wzmianka o możliwości zwiększenia skali programu zakupów aktywów, ale na konferencji prasowej Mario Draghi zbagatelizował ten bądź co bądź jastrzębi ruch i stwierdził, że polityka banku będzie reaktywna, czyli jej zaostrzenie powinno być poprzedzone zwiększoną inflacją, a nie na odwrót. W konsekwencji nasz rynek wyróżniał się wyraźnie negatywnie, a jedynym pocieszeniem była lepsza postawa małych i średnich spółek. Te segmenty dość konsekwentnie prezentują w tym roku lepszą postawę od blue chipów, co oznacza, że sprzedającymi są głównie inwestorzy zagraniczni, którzy w minionym roku na GPW zarobili najwięcej.
Łukasz Bugaj, CFA