Otwarcie poniedziałkowej sesji miało miejsce około 20 pkt wyżej od poziomu zamknięcia z piątku. Kolejne godziny sesji przyniosły zaś dalsze umocnienie kupujących. Samo otwarcie handlu w nowym tygodniu wypadło niemal dokładnie w miejscu zamknięcia z ubiegłej środy (w czwartek GPW była zamknięta). Następnie WIG20 poszybował do połowy czarnej świecy ze środy. Na więcej kupujących nie było już stać, jednak ostateczny wynik to aż 1,85 proc. zwyżki. Oczywiście w kontekście kilkutygodniowych spadków, jakie miały miejsce od końca lipca, wciąż jest to jedynie próba odrabiania strat. Na razie trudno mówić o jakiejś większej wiarygodności poniedziałkowego odbicia ze względu na bardzo niski poziom obrotów. Pod koniec dnia ledwo przekroczyły one 0,5 mld zł. Co ciekawe, WIG20 był w czołówce europejskich indeksów, choć większość z nich kończyła pierwszy dzień tygodnia na zielono. DAX finiszował ze wzrostem o 1,27 proc. Udanie zapowiadała się również sesja w Stanach Zjednoczonych. Podczas gdy europejskie giełdy już zamykano, S&P 500 zyskiwał 1,2 proc. W tym przypadku również na otwarciu sesji powstała luka hossy, a główny amerykański indeks notowany był na poziomie 2922 pkt. Warto zauważyć, że S&P 500 od dwóch tygodni porusza się w dość wąskim zakresie punktowym – od dołu poziomem wsparcia są okolice 2820 pkt, a od góry nie jest w stanie przebić 2940 pkt.
Wracając na krajowy rynek, warto wspomnieć o małych i średnich spółkach, które raczej nie poszły w ślady dużych. mWIG40 znajduje się obecnie w okolicach dołków z października i listopada ubiegłego roku, jednak mało kogo zachęciło to do zakupów. ¶