Po słabym ubiegłym tygodniu na warszawskiej giełdzie, poniedziałkowe wzrosty, mimo że nie były zbyt okazałe, dawał nadzieje, że byki postaraj się na dobre wrócić do gry. WIG20 cały czas oscyluje bowiem przy poziomie 2200 pkt, ale na razie brakuje paliwa na to, żeby go znacząco przebić. Czy dzisiaj się to zmieni?
Niestety początek wtorkowej sesji to powrót problemów z ubiegłego tygodnia. Od startu notowań na parkiecie dominuje kolor czerwony. Wystarczyło niecałe pół godziny handlu, a indeks największych spółek naszego parkietu tracił już 0,6 proc. Po takim otwarciu raczej trudno być optymistą, ale nie spisujmy jeszcze dzisiejszej sesji na straty.
Słaba postawa Warszawy może być zaskoczeniem, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co działo się wczoraj na rynku amerykański. Dow Jones Industrial zyskał niecałe 0,7 proc. natomiast S&P500 urósł 0,75 proc. Wiara w porozumienie handlowe jest więc bardzo mocno, ale jak widać ma to niewielki wpływ na notowania w Warszawie.
W miarę spokojnie upłynęła azjatycka część dnia giełdowego. Nikkei225 urósł 0,35 proc. Shanghai Composite zakończył notowania symbolicznym wzrostem. Blisko 0,3 proc. stracił z kolei Hang Seng.
Kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszcza dzisiaj inwestorów. Z drugiej strony od dawna wiadomo, że pierwsze skrzypce na rynku gra kwestia porozumienia handlowa. Na chwilę obecną wydaje się, że Stany Zjednoczone i Chiny są blisko podpisania zasad współpracy, chociaż z drugiej strony w tej historii mieliśmy już tyle zwrotów akcji, że niczego nie można być pewnym.