Właściwie już końcówka poniedziałkowych notowań sugerowała, że byki mają ochotę odegrać się za ostatnie niepowodzenia. WIG20 mimo tego, że w ciągu dnia był na wyraźnym minusie zyskał bowiem na wartości. Nie był to może jakiś oszałamiający wzrost, bo wyniósł zaledwie 0,3 proc., ale można to było odczytywać jako byczy sygnał. Ci, którzy faktycznie uznali to za dobry prognostyk przed wtorkową sesją się nie pomylili.

Od początku notowań byki przystąpiły bowiem do ataku. WIG20 już na starcie zyskiwał 0,6 proc. Jak się jednak okazała była to tylko przygrywka do tego co działo się na parkiecie w kolejnych godzinach. Popyt szedł za ciosem i już w połowie sesji indeks największych spółek naszego parkietu był 1,5 proc. na plusie. Ruch ten był tym bardziej wiarygodny, gdyż poparty był wysokimi obrotami. Na półmetku przekraczały one 500 mln zł.

Inna sprawa, że i warunki do kupowania akcji sprzyjały. Temat koronawirusa zszedł na dalszy plan i inwestorzy na całym świecie znowu łaskawszym okiem spojrzeli na akcje. Kolor zielony świecił niemal w całej Europie. Oddajmy jednak naszemu rynkowi, że we wtorek należał on do czołówki najmocniejszych rynków Starego Kontynentów. Przykładowo bowiem niemiecki DAX zyskiwał w ciągu dnia około 1 proc.

Kiedy jeszcze od mocnych wzrostów dzień zaczęli także Amerykanie (indeksy zyskiwały ponad 1 proc.) wydawało się, że kwestią czasu jest to, jak skala wzrostów u nas przekroczy 2 proc. Wszystko układało się po myśli byków, do momentu w którym Reuters podał, że bank Pekao złożył ofertę kupna mBanku. To było jak zimny prysznic. Akcje Pekao zaczęły tracić nawet ponad 4 proc. tym samym gasząc nieco optymizm na całym rynku. WIG20 utrzymywał się co prawda nad kreską, ale wzrosty nie przekraczały 1 proc. Na szczęście popyt tego dnia był zbyt mocny i na ostatniej prostej zmobilizował się do kolejnego ataku. Co najważniejsze był on skuteczny. Ostatecznie WIG20 zyskał 1,6 proc. i zamknął dzień powyżej psychologicznego poziomu 2100 pkt. Byłoby oczywiście jeszcze lepiej gdyby nie bank Pekao, którego akcje stracił na wartości 3,1 proc. Na plusie dzień kończyły także średni i małe spółki. mWIG40 zyskał 1,25 proc. natomiast sWIG80 znalazł się 0,7 proc. nad kreską.

Dodajmy jeszcze, że wtorkowym wzrostom na naszym rynku towarzyszyły wysokie obroty. Ostatecznie wyniosły one prawie 1,3 mld zł. Nie jest to zbyt częsty widok na warszawskim parkiecie. Tym poważniejsze konsekwencje może mieć to co działo się na rynku wtorek. Na razie wygląda to na powrót globalnego kapitału. Dobrze by tylko było, aby nie był to tylko wypadek przy pracy, a początek nowego ruchu.