Początek czwartkowej sesji na warszawskim parkiecie łatwo było przewidzieć. Rekordy w Stanach Zjednoczonych w połączeniu z mocnymi wzrostami na azjatyckich parkietach nie pozostawiały właściwie wyboru. WIG20 zaczął więc od mocnego uderzenia i już w pierwszych minutach handlu zyskiwał około 0,7 proc. Tym samym szanse na to, że czeka nas czwarta z rzędu wzrostowa sesja wyraźnie wzrosły.
Jak się jednak później okazało nadzieje te były nieco na wyrost. Wystarczyła godzina handlu, aby WIG20 oddał cały poranny wzrost. O godz. 10 znalazł się blisko poziomu zamknięcia z wczoraj, a w kolejnych fragmentach sesji zjechał pod kreskę. W efekcie w połowie sesji tracił 0,3 proc.
Wśród hamulcowych jest m.in. Dino. Akcje tej firmy tanieją o około 3 proc. Słabo prezentuje się również PZU, które traci 2,8 proc.
Na drugim biegunie jest mBank. Jego papiery zyskują ponad 4 proc., co ma związek z publikacją wyników za IV kwartał.
Pogorszenie nastrojów w Warszawie może nieco dziwić. Większość europejskich parkietów jest bowiem na plusie. W gronie tym wyróżnia się m.in. turecki BIST100, który jest prawie 1 proc. nad kreską. Niemiecki DAX zyskuje 0,7 proc., podobnie jak francuski CAC40.