Początek dnia na warszawskiej giełdzie ciężko było uznać za udany. WIG20 w pierwszych minutach handlu tracił około 0,8 proc., co było m.in. pokłosiem nie najlepszych nastrojów podczas azjatyckiej części dnia giełdowego. Na szczęście niedźwiedzie nie poszły za ciosem. Po początkowym uderzeniu podaży byki próbują coś ugrać.

WIG20 co prawda nadal utrzymuje się poniżej poziomu zamknięcia z wczoraj, ale skala przeceny zdecydowanie się zmniejszyła. W połowie sesji indeks największych spółek tracił około 0,4 proc. Popyt powoli wraca do gry, chociaż do końcowego triumfu jeszcze daleka droga.

Może być ona tym trudniejsza, gdyż naszemu rynkowi nie sprzyja dzisiaj otoczenie. Większość europejskich parkietów jest pod kreską. Ponad 1 proc. traci m.in. rosyjski RTS. Niemiecki DAX jest 0,7 proc. na minusie. Z pewnością nie pomógł mu dzisiaj odczyt indeksu ZEW, który wypadł znacząco poniżej oczekiwań. Francuski CAC40 traci około 0,4 proc.

Kalendarz makroekonomiczny w drugiej części dnia praktycznie świeci pustkami. Najważniejszym wydarzeniem będzie więc początek sesji w Stanach Zjednoczonych. Dodajmy, że Amerykanie wracają do handlu po dniu przerwy. Tym większą niewiadomą jest, jak ten powrót wypadnie. Na razie kontrakty na amerykańskie indeksy są pod kreską. To dobrze nie wróży.

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do polskiego rynku. O ile WIG20 znajduje się pod kreską, tak siłą nadal zadziwiają małe spółki. sWIG80 zyskuje około 0,3 proc. i tym samym coraz bardziej oddala się od poziomu 13 tys. pkt.