Już sam start notowań przyniósł przecenę. Była ona stosunkowo nieduża, gdyż WIG20 tracił około 0,3 proc. Biorąc pod uwagę nerwową atmosferę rynkową po pierwszej debacie prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych, można to było uznać za niski wymiar kary. Problem jednak w tym, że w kolejnych godzinach handlu niedźwiedzie zaczęły się rozkręcać.

Spadki przybierały na sile – w południe WIG20 tracił około 0,7 proc. i wydawało się, że lada moment zjedzie poniżej 1700 pkt. Tym bardziej że argumenty były po stronie sprzedaży. Również bowiem największe europejskie parkiety notowały spadki. W przypadku niemieckiego indeksu DAX czy też francuskiego CAC40 wynosiły one w połowie dnia około 0,6 proc.

GG Parkiet

Byki nie zamierzały jednak tanio sprzedawać skóry. W drugiej części dnia wzięły się do odrabiania porannych strat i szło im to całkiem nieźle. Karta zaczęła się odwracać, tym bardziej że i popyt dostał solidne argumenty w postaci mocnych zwyżek na początku notowań na Wall Street. Ostatnie słowo należało jednak do podaży i WIG20 stracił 0,3 proc. ¶