Początek nowego tygodnia przyniósł ochłodzenie nastrojów na warszawskiej giełdzie. Wczoraj na parkiecie dominował kolor czerwony, a skończyło się tym, że WIG20 stracił 1,2 proc. Po rajdzie z ostatnich tygodni jest to jakaś niespodzianka, chociaż od pewnego czasu analitycy wskazują, że nasz rynek potrzebuje odpoczynku od wzrostów. Czy właśnie to oglądamy? Czy dzisiaj też karty na rynku będą rozdawały niedźwiedzie?
Początek wtorkowych notowań może wskazywać, że wczorajsze spadki to była tylko chwilowa zadyszka. WIG20 rozpoczął bowiem sesję od mocnego uderzenia. Na dzień dobry zyskiwał ponad 1 proc.
Chwilę przerwy postanowili wczoraj zrobić także inwestorzy na Wall Street i tamtejsze indeksy zakończyły dzień niewielkimi spadkami. Dow Jones Industrial stracił 0,9 proc. Mimo tego listopad można zaliczyć do udanych. Indeks ten zyskał 12 proc. co jest najlepszym miesięcznym wynikiem od stycznia 1987 r. Świetne wyniki w listopadzie zanotowały także S&P500 oraz Nasdaq, chociaż i one w poniedziałek zaliczyły przecenę. Ten pierwszy stracił niecałe 0,5 proc., zaś drugi symboliczne 0,06 proc.
Komplet zieleni mieliśmy za to na rynkach azjatyckich. Nikkei225 zyskał 1,3 proc., Kospi urósł niemal 1,7 proc. Podobną skalę zwyżek obserwowaliśmy pod koniec dnia także na indeksie Shanghai Composite.
Listopad to oczywiście doniesienia o szczepionkach na koronawwirusa. To właśnie one napędziły giełdowy rajd. Pytanie co dalej? Teoretycznie można byłoby oczekiwać na tzw. rajd św. Mikołaja. Po tym jednak co działo się w listopadzie trzeba zadać sobie pytanie czy Mikołaj nie przyszedł w tym roku do inwestorów wcześniej.