Pierwsze miesiące tego roku dla spółek technologicznych były bardzo trudne ze względu na początek cyklu podwyżek stóp procentowych. Teraz inwestorzy liczą na mniejsze tempo zacieśniania polityki monetarnej. – Wydaje się, że w ostatnim okresie rynek przyjął swego rodzaju zakład z Fedem, uznając, że techniczna recesja, w której obecnie USA się znajdują, oraz pogarszające się perspektywy gospodarcze skłonią Fed do zaprzestania zacieśniania monetarnego, a następnie do rozpoczęcia cyklu obniżek stóp procentowych. Było to pretekstem do dynamicznego odbicia na rynkach akcji, w szczególności w segmencie spółek wzrostowych, które są najbardziej wrażliwe na poziom stóp – tłumaczy Sebastian Liński, dyrektor akcji zagranicznych Uniqa TFI. Jak jednak zaznacza, biorąc pod uwagę napływające dane, dość ryzykowne jest założenie, że najgorsze mamy za sobą i jest to koniec jastrzębiej polityki amerykańskiego banku centralnego. – W związku z rosnącymi z miesiąca na miesiąc odczytami CPI, członkowie Fed w swoich wypowiedziach coraz częściej podkreślają, że priorytetem jest walka z inflacją i obniżenie jej do akceptowalnego poziomu, nawet kosztem spowolnienia gospodarczego – podkreśla ekspert. Przypomina ostatnie dane z rynku pracy za oceanem. – Jednocześnie w dalszym ciągu utrzymuje się bardzo mocny rynek pracy – bezrobocie jest historycznie niskie, na poziomie 3,5 proc., a napływające dane o zatrudnieniu przebijają oczekiwania analityków. Daje to podstawę do dalszego zdecydowanego zacieśniania polityki monetarnej i dynamicznego podnoszenia stóp procentowych, co w konsekwencji przyczyni się do obniżenia konsumpcji i schłodzenia aktywności gospodarczej – przewiduje Liński. W związku z tym inwestorów mogą czekać niemiłe niespodzianki. – Jeżeli pomimo ujemnych odczytów PKB, Fed się nie zawaha i priorytetem dla niego będzie dalsza walka z inflacją, a w konsekwencji cykl podwyżek szybko się nie zakończy, rynki będą musiały przewartościować obecne założenia i wyceny spółek – twierdzi Liński.
Uwaga na inflację
Z podobną ostrożnością do tego, co dzieje się ostatnio na rynkach, podchodzi Konrad Konefał, zarządzający TFI PZU. – Ostatnie wzrosty amerykańskich indeksów wpisują się w fenomen tzw. bear market rally. Jest to gwałtowne odbicie rynku podyktowane technikaliami, a nie strukturalną zmianą fundamentów. W trakcie długoterminowego rynku niedźwiedzia, z jakim najprawdopodobniej mamy do czynienia, tego typu epizody nie są rzadkością – zauważa. Jak dodaje, otoczenie jest wciąż wymagające, gdyż Fed przy obecnie rekordowo dobrej sytuacji na rynku pracy musi skupić się na mandacie inflacyjnym. – Oznacza to, że mimo perspektyw spowolnienia cykl podwyżek będzie kontynuowany, a to bezpośrednio wpłynie na ogólny spadek mnożników wyceny na rynku. Naturalnie najsilniej przełoży się to na segmenty z najwyższym wskaźnikiem C/Z, a więc sektorze technologicznym, mającym największy udział w popularnych indeksach ważonych kapitalizacją – tłumaczy Konefał.
Tomasz Jachowicz, starszy zarządzający portfelami, Departament Doradztwa Inwestycyjnego mBanku, zauważa, że obecnie rynek przypisuje największe, 41-proc. prawdopodobieństwo zakończenia cyklu podwyżek stóp na poziomie 3,5–3,75 proc.