Przychody giełdowych TFI mogą spaść o kilkadziesiąt procent

Pomysł Komisji Nadzoru Finansowego na ograniczenie opłat pobieranych przez powierników jest jednoznacznie zły dla zarządzających, a z perspektywy ich klientów dobry, ale raczej w krótkim okresie.

Aktualizacja: 31.03.2017 11:28 Publikacja: 31.03.2017 06:05

Przychody giełdowych TFI mogą spaść o kilkadziesiąt procent

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

GG Parkiet

Od początku dyskusji nad wdrożeniem do polskich przepisów unijnej dyrektywy MiFID II TFI mogły mieć nadzieje na dialog z Komisją Nadzoru Finansowego.

Jeszcze w grudniu ub.r. KNF wysłała do powierników pismo z prośbą o ocenę ewentualnych zmian w modelu sprzedaży funduszy inwestycyjnych w Polsce. Nadzorca krytycznie (i trafnie) ocenił praktykę polegającą na oddawaniu przez TFI części opłaty pobieranej od klientów – dystrybutorom. Klienci TFI o istnieniu takiej praktyki nie wiedzą, tym bardziej więc nie mają świadomości, jaką część opłaty za zarządzanie dostaje sprzedawca. Nie wiedzą też zatem, że nie zawsze są im proponowane fundusze najlepsze z ich punktu widzenia, tylko takie, na których pośrednicy zarabiają najwięcej.

Koniec dialogu

Unijna dyrektywa MiFID II, która ma wejść w życie od początku 2018 r., takiej praktyki nie zakazuje, wymusza jednak na pośrednikach szczegółowe informowanie klientów o tym, jakie „zachęty" (część opłaty za zarządzanie funduszem, zwana kick backiem) dostają od TFI.

W połowie lutego na spotkaniu z przedstawicielami TFI pracownicy departamentu funduszy inwestycyjnych KNF zaprezentowali swój pomysł na wyeliminowanie konfliktu między interesami dystrybutorów a klientów. Polegał on na ograniczeniu maksymalnej opłaty za zarządzanie funduszami do 2 proc. (najdroższe fundusze akcji pobierają 4 proc., średnia dla tego rodzaju funduszy to 3,3 proc.), co zwiększyłoby zyski osiągane przez klientów TFI – opłaty za zarządzanie pomniejszają bowiem stopy zwrotu funduszy. Im mniej bierze TFI, tym więcej ma klient. Jednocześnie nadzór postulował obniżenie kick backa do 0,5 proc. wartości aktywów, czyli 25 proc. maksymalnej opłaty za zarządzanie. Teraz rynkowa stawka kick backa średnio przekracza 50 proc. opłaty za zarządzanie. Po raz kolejny TFI zostały poproszone przez KNF o szczegółową ocenę tej propozycji.

W ostatniej rekomendacji KNF zaprezentowanej 29 marca nie ma już ograniczenia budzących kontrowersje kick backów. Zniknął więc element, który był punktem wyjścia do całej dyskusji o zmianie modelu sprzedaży funduszy i który rzeczywiście wywołuje konflikt interesów. Zostało natomiast ograniczenie opłat za zarządzanie funduszami otwartymi (FIO i SFIO) do 2 proc.

Uczestnicy spotkania po stronie TFI żalą się, że tym razem KNF nie była już otwarta na dyskusje, a jej przedstawiciele pozostawali głusi na argumenty.

Ukłon w stronę banków

Podstawowy z nich to spadek rentowności ich działalności. Dwa spośród trzech giełdowych TFI – Quercus i Skarbiec – musiałyby stawić czoła potężnemu spadkowi przychodów. Altusa problem dotyczy w mniejszym stopniu, gdyż prawie całość przychodów tego TFI pochodzi z funduszy zamkniętych, jednak w Quercusie – z samego tytułu ograniczenia opłat za zarządzanie, bez jednoczesnego obniżenia kick backów – przychody spadłyby o około 20 proc. W Skarbcu – o 29 proc. (to szacunki Łukasza Jańczaka, analityka Ipopemy Securities). Nic więc dziwnego, że w środę i czwartek notowania Skarbca zanurkowały o 5 proc., a Quercusa o 6,5 proc.

TFI nie mogą już liczyć na to, że ograniczenie prowizji płaconych dystrybutorom choć częściowo skompensuje spadek przychodów – nadzór wycofał się bowiem z pomysłu ograniczenia kick backów. – Można się tylko zastanawiać, jakie lobby tutaj zadziałało – mówi wiceprezes jednego z TFI, podkreślając, że obecny pomysł KNF faworyzuje TFI należące do dużych instytucji finansowych, których fundusze są dystrybuowane przez „matkę" – bank lub zakład ubezpieczeń. – Bank, sprzedając fundusze swojego TFI, może całkowicie zrezygnować z kick backa, zostawić wszystkie przychody w TFI, bo i tak wyciągnie zysk netto swojej spółki zależnej w formie dywidendy – tłumaczy.

Niezależne TFI zrezygnować z kick backa nie może, bo żadna sieć dystrybucji nie będzie chciała sprzedawać jego produktów. Średnie i małe TFI zostałyby więc wypchnięte z segmentu funduszy dla inwestorów detalicznych i musiałyby ograniczyć ofertę do funduszy zamkniętych, których zmiany w poziomie opłat by nie dotknęły (w praktyce ten trend widoczny jest już dziś - zarobienie na inwestorach detalicznych wymaga rozbudowanej sieci dystrybucji, którą mają banki). Fundusze dla drobnych ciułaczy pozostałyby domeną największych graczy.

I to właśnie kolejny argument TFI przeciwko ograniczeniu opłat – oferta strategii inwestycyjnych dla „Kowalskiego" drastycznie by się skurczyła. Na pytanie, czy lepiej mieć wybór i płacić więcej, czy nie mieć wyboru, ale za to płacić mniej, każdy inwestor musi sobie odpowiedzieć sam.

Co na to wszystko Ministerstwo Finansów, które ostatecznie pisze ustawy wdrażające MiFID II? Z naszych informacji wynika, że jego przedstawiciele pracują nad stanowiskiem w sprawie obniżenia opłat w funduszach.

[email protected]

Fundusze inwestycyjne
Mieszane perspektywy przed złotem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Fundusze inwestycyjne
USA pozostaną w hossie. W Polsce lepiej postawić na fundusz skarbowy
Fundusze inwestycyjne
Jesienią krajowe fundusze obligacji poderwały się do lotu
Fundusze inwestycyjne
Jakub Głowacki, zarządzający Acer FIZ: Europa na krawędzi kryzysu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Fundusze inwestycyjne
Sektor TFI i klienci nie będą skłonni do większego ryzyka
Fundusze inwestycyjne
W niektórych TFI inwestorzy mają chrapkę na duże polskie spółki